Anna czuła, jak w jej wnętrzu rodzi się dziwny spokój, przejrzystość, której nigdy wcześniej nie miała. Mark powtarzał swoje dramatyczne słowa, pełne sztucznej paniki i udawanej pewności, ale dla niej było już jasne: to była gra. Zaczęła go obserwować uważniej niż kiedykolwiek. Zauważała drobne pauzy, telefony odbierane w nocy, wiadomości kasowane w pośpiechu, powroty późnym wieczorem z perfumą, której nie znała.

Pewnej nocy, gdy Mark wreszcie zasnął, Anna otworzyła jego laptop. Nie była specjalistką od technologii, ale cierpliwość i intuicja wystarczyły. Znalazła maile pełne kodów, przelewy na nieznane konta i dokument ukryty w folderze z niewinną nazwą: umowę sprzedaży mieszkania. Kupującym miał być wspólnik Marka, a kwota realna była dwa razy większa niż ta, którą mąż wspomniał. Część pieniędzy miała pójść na spłatę wierzycieli, a reszta… na konto offshore należące tylko do niego.

Anna zamknęła laptop z drżącymi dłońmi. Już nie były to domysły. To była zdrada, dokładnie zaplanowana.

Następnego dnia udawała jak zwykle: podała mu kawę, uśmiechnęła się, słuchała jego tyrad o „koniecznych poświęceniach”. Ale po południu poszła do Elizabeth.

By admin

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *