Setki motocyklistów przybyło na pogrzeb małego chłopca, którego nikt nie chciał pochować, ponieważ jego ojciec siedział w więzieniu za morderstwo.
Pogrzeb wezwał nas po tym, jak przez dwie godziny siedzieliśmy samotnie w kaplicy, czekając, aż ktoś – ktokolwiek – przyjdzie pożegnać się z małym Tommym Brennanem.
Chłopiec zmarł na białaczkę po trzyletniej walce, jego babcia była jego jedynym gościem, a dzień przed pogrzebem miała atak serca.
Biuro ds. Dzieci stwierdziło, że wypełnił swój obowiązek, rodzina zastępcza powiedziała, że to nie był ich obowiązek, a kościół powiedział, że nie może wiązać się z synem mordercy.
Tak więc to niewinne dziecko, które spędziło ostatnie miesiące zastanawiając się, czy jego ojciec nadal go kocha, miało zostać pochowane samotnie na polu garncarza z numerem na nagrobku.
Wtedy odezwał się Big Mike, prezes Nomadic Horsemen: “Żadne dziecko nie idzie do ziemi samo” – powiedział. “Nie obchodzi mnie, czyj to syn”.
Nikt z nas nie wiedział, że ojciec Tommy’ego, który przebywał w celi o zaostrzonym rygorze, właśnie otrzymał wiadomość o śmierci syna i planował tej nocy zakończyć własne życie.
Strażnicy mieli go pod obserwacją, ale wszyscy wiedzieliśmy, jak to się zwykle kończy. To, co wydarzyło się później, nie tylko dało zmarłemu chłopcu pożegnanie, na jakie zasługiwał, ale także uratowało człowieka, który myślał, że nie ma już po co żyć.
Piłem poranną kawę w klubie, kiedy otrzymałem telefon. Frank Pearson, przedsiębiorca pogrzebowy w Peaceful Pines, brzmiał, jakby płakał.
“Dutch, potrzebuję pomocy”, powiedział. “Mam tu sytuację, z którą sam sobie nie poradzę”.
Frank pochował moją żonę pięć lat temu, traktując ją z godnością, gdy rak pozbawił ją 80 kilogramów. Byłem mu to winien.
“Co się dzieje?”
“Jest chłopiec. Ma dziesięć lat. Zmarł wczoraj w szpitalu rejonowym. Nikt nie przyszedł. Nikt nie przyjdzie.”
„Pestúnka?”
“Gorzej. Jego ojcem jest Marcus Brennan”.
Znałem to imię. Wszyscy je znali. Marcus Brennan zabił trzy osoby podczas nieudanej transakcji narkotykowej cztery lata temu. Dożywocie bez możliwości zwolnienia warunkowego. To było w wiadomościach.
“Chłopiec umiera na białaczkę od trzech lat” – kontynuował Frank. “Jego babcia była wszystkim, co miał, a wczoraj miała atak serca. Jest na intensywnej terapii, może nie przeżyć. Stan mówi, że go pochowają. Rodzina zastępcza umyła ręce. Nawet mój personel nie chce pomóc. Mówią, że pochowanie dziecka mordercy przynosi pecha”.
“Czego potrzebujesz?”
“Pallbearers. Nikt… świadek. To tylko chłopiec, Dutch. Nie wybrał swojego ojca”.
Wstałem i podjąłem decyzję. “Daj mi dwie godziny.”
“Dutch, potrzebuję tylko czterech osób…”.
“Będziesz miał więcej niż cztery”.
Rozłączyłem się i nacisnąłem klakson w budynku klubowym. Kilka minut później w głównym pomieszczeniu stało trzydziestu siedmiu Nomadów.
“Bracia”, powiedziałem. “Jest dziesięcioletni chłopiec, który musi być pochowany sam, ponieważ jego ojciec jest w więzieniu. Chłopiec zmarł na raka. Nikt się o niego nie upomni. Nikt nie będzie go opłakiwał”.
W pokoju panowała cisza.
“Idę na jego pogrzeb” – kontynuowałem. “Nie proszę nikogo o przyjście. To nie jest sprawa klubu. Ale jeśli uważasz, że żadne dziecko nie powinno iść samo do ziemi, spotkajmy się w Peaceful Pines za dziewięćdziesiąt minut”.
Stary niedźwiedź przemówił pierwszy. “Mój wnuk ma dziesięć lat”.
„Mój też” – powiedział Hammer.
“Mój syn miałby dziesięć lat – powiedział cicho Whiskey. “Gdyby ten pijany kierowca…”
Nie musiał jej kończyć.
Duży Mike wstał. “Zadzwoń do innych klubów. Do diabła, zadzwoń do wszystkich klubów. Tu nie chodzi o terytorium czy naszywki. Tu chodzi o dzieciaka”.
Rozlegały się nawoływania. Krzyczące orły. Żelazni jeźdźcy. Uczniowie diabła. Kluby, które nie odzywały się do siebie od lat. Kluby, które miały prawdziwą krwawą waśń. Ale kiedy usłyszeli o Tommym Brennanie, każdy z nich powiedział to samo: “Będziemy tam”.
Najpierw pojechałem do domu pogrzebowego, by porozmawiać z Frankiem. Stał przed małą kaplicą i wyglądał na zagubionego.
„Dutch, nie chciałem…”
Huk odciął mu drogę. Najpierw pojawili się Nomadzi, czterdzieści trzy motocykle. Następnie Orły, pięćdziesiąt motocykli. Jeźdźcy przywieźli trzydzieści pięć. Uczniowie – dwadzieścia osiem.
Wciąż ich przybywało. Kluby weteranów. Chrześcijańscy kolarze. Weekendowi wojownicy, którzy dowiedzieli się o tym z mediów społecznościowych. Do godziny 14:00 parking Peaceful Pines i każda ulica w promieniu trzech przecznic była wypełniona motocyklami.
Oczy Franka rozszerzyły się. “Musi tu być ze trzysta motocykli”.
“Trzysta dwanaście – poprawił go Wielki Mike i wystąpił naprzód. “Liczyliśmy.”
Frank zaprowadził nas do małej kaplicy, gdzie stała mała biała trumna, a obok niej mały bukiet kwiatów ze sklepu spożywczego.
“To wszystko?” Snake zapytał szorstkim głosem.
“Kwiaty zostały wysłane przez szpital – przyznał Frank. “Standardowa procedura.”
“Pieprzyć standardową procedurę” – mruknął ktoś.
Wtedy kaplica zaczęła się zapełniać. Ci szorstcy mężczyźni, wielu już ze łzami w oczach, przechodzili obok tej małej trumny. Ktoś przyniósł pluszowego misia. Inny zabawkowy motocykl. Wkrótce trumna została otoczona prezentami – zabawkami, kwiatami, a nawet skórzaną kamizelką z naszywką “Honorowy jeździec”.
Ale to Tombstone, doświadczony weteran Eagles, załamał wszystkich. Podszedł do trumny, położył obok niej zdjęcie i powiedział: “To był mój chłopak Jeremy. W tym samym wieku, kiedy zabrała go białaczka. Nawet ja nie mogłem go uratować, Tommy. Ale teraz nie jesteś sam. Jeremy cię tam odprowadzi”.
Jeden po drugim motocykliści wstawali, by zabrać głos. Nie o Tommym – nikt z nas go nie znał. Ale o utraconych dzieciach, o zniszczonej niewinności, o tym, że żadne dziecko nie zasługuje na samotną śmierć, niezależnie od grzechów jego ojca.
Wtedy ktoś zadzwonił do Franka. Wyszedł i wrócił z białą twarzą.
“Więzienie – powiedział. “Marcus Brennan… on wie. O Tommym. O pogrzebie. Strażnicy obserwują go pod kątem samobójstw. Zastanawia się, czy ktoś… czy ktoś był tu dla jego chłopca”.
W kaplicy zapadła cisza.
Wielki Mike wstał. “Przełącz go na głośnik.
Frank zawahał się, po czym wybrał numer. Chwilę później złamany głos wypełnił kaplicę.
“Halo? Czy ktoś tam jest? Proszę, czy ktoś jest z moim chłopcem?”
“Marcus Brennan – powiedział stanowczo Wielki Mike. “To jest Michael Watson, prezes Nomad Riders. Jestem tu z trzystu dwunastoma motocyklistami z siedemnastu różnych klubów. Wszyscy jesteśmy tu dla Tommy’ego.
Cisza. Potem szloch. Głęboki, rozdzierający wnętrzności szloch człowieka, który stracił wszystko.
“Kiedyś… kochał motocykle – wydusił z siebie Marcus. “Zanim nawaliłem. Zanim… Miał zabawkowego Harleya. Spał z nim każdej nocy. Mówił, że chce jeździć, gdy dorośnie.
“Pojedzie”, obiecał Duży Mike. “Z nami. W każdy Dzień Pamięci, w każdym biegu charytatywnym, za każdym razem, gdy się zbieramy, Tommy jedzie z nami. Każdy klub, który tu jest, obiecuje to”.
“Nie miałem nawet szansy się pożegnać – wyszeptał Marcus. “Nie mogłem go przytulić. Nie mogłem mu powiedzieć, że go kocham”.
“Cóż, powiedz mu teraz – powiedziałem, podchodząc do niego. “Upewnimy się, że to usłyszy”.
Przez następne pięć minut pożegnanie ojca niosło się po kaplicy. Marcus opowiadał o pierwszych krokach Tommy’ego, jego miłości do dinozaurów, o tym, jak odważny był podczas leczenia. Ciągle przepraszał za to, że go nie było, za decyzje, które kosztowały go życie.
“Wiem, że nie zasługuję na przebaczenie” – zakończył. “Wiem, że jestem tam, gdzie moje miejsce. Ale Tommy… on był dobry. Był czysty. Zasługiwał na więcej niż ja.
“Zasługiwał na ojca, który go kochał” – powiedział Big Mike. “I miał go. Ułomnego ojca, złamanego ojca, ale ojca, który go kochał. To się liczy”.
“Sam powinienem to zrobić – powiedział cicho Marcus. “Powinienem umrzeć ze świadomością, że go zawiodłem”.
“Nie – powiedział stanowczo Snake. “Żyjesz. Żyjesz wiedząc, że trzystu obcych przybyło z powodu twojego chłopca. Żyjesz wiedząc, że on się liczy. Żyjesz, bo poddanie się teraz hańbi jego pamięć”.
“Ale jaki to ma sens? Już go nie ma.”
Stary Niedźwiedź podszedł do telefonu. “Chodzi o to, że w tym więzieniu są inni chłopcy, których ojcowie popełniają twoje błędy. Pozostań przy życiu i powiedz im. Powiedz im, ile to kosztuje. Ocalisz inne dzieci, ratując ich ojców przed staniem się tobą”.
Linia milczała tak długo, że myśleliśmy, że się rozłączył. Potem: “Czy… czy pochowacie go jak należy? Proszę?”
“Bracie – powiedziałem – twój syn będzie miał pogrzeb wojownika. Obiecuję ci to”.
Po tym, jak Marcus się rozłączył, zanieśliśmy Tommy’ego Brennana na jego ostatni odpoczynek. Niewielką trumnę niosło sześciu motocyklistów z sześciu różnych klubów. Trzystu motocyklistów podążało za nami, silniki pracowały na biegu jałowym, a dudnienie wstrząsało ziemią niczym grzmot.
Przy grobie, zamiast księdza, mieliśmy kapelana Toma z Christian Riders. Jego słowa były proste: “Tommy Brennan był kochany. Przez swojego ojca, przez swoją babcię, a dziś przez każdą duszę tutaj. Miłość wykracza poza błędy. Miłość przekracza mury więzienia. Miłość przekracza śmierć”.
Gdy opuszczali trumnę, my odpaliliśmy silniki. Trzysta dwanaście motocykli ryczało razem, dźwięk, który prawdopodobnie można było usłyszeć w więzieniu oddalonym o piętnaście mil. Ostatnia przejażdżka dla chłopca, który nigdy nie będzie miał swojej pierwszej.
Na tym jednak historia się nie kończy.
Dwa tygodnie później zadzwonił do mnie kapelan więzienny. Marcus Brennan rozpoczął program o nazwie “Listy do mojego dziecka”, pomagając innym więźniom pisać do swoich dzieci, utrzymywać kontakty, być ojcami zza krat. W ciągu sześciu miesięcy program rozprzestrzenił się na dwanaście zakładów karnych.
Babcia Tommy’ego wyzdrowiała. Teraz jeździ z nami na rowerze Big Mike’a, w kamizelce z napisem “Babcia Tommy’ego” na plecach. Na każde spotkanie przynosi ciasteczka.
A grób Tommy’ego? Nigdy nie jest pusty. W pobliżu zawsze zaparkowany jest rower, ktoś go odwiedził, zostawił zabawkowy motocykl lub kwiaty. Dozorca cmentarza mówi, że to najczęściej odwiedzany grób na cmentarzu.
W zeszłym miesiącu na stacji benzynowej podeszła do mnie kobieta. Powiedziała, że jej syn był w rodzinie zastępczej z Tommym. Byli przyjaciółmi. Chciała przyjść na pogrzeb, ale bała się z powodu Marcusa, z powodu piętna.
“Słyszałam, co zrobiliście” – powiedziała ze łzami w oczach. “Mój syn też to słyszał. Chce wiedzieć… czy może odwiedzić grób Tommy’ego?”.
“W każdej chwili – powiedziałem. “Teraz jest jednym z nas”.
Kiwnęła głową i podała mi mały zabawkowy motocykl. “Ten należał do Tommy’ego. Z jego pokoju w sierocińcu. Mój syn go uratował. Pomyślał, że Tommy powinien go mieć”.
Ta zabawka – motocykl – stoi teraz na honorowym miejscu w naszym klubie. Pod nim znajduje się tabliczka z napisem “Tommy Brennan – Forever Ten, Forever Riding, Forever Loved”.
Marcus wciąż jest w więzieniu. Będzie tam aż do śmierci. Ale żyje i pomógł ponad dwustu więźniom ponownie połączyć się ze swoimi dziećmi. Co miesiąc wysyła nam list, w którym dziękuje za uratowanie dwóch istnień – pamięci Tommy’ego i jego własnej duszy.
I za każdym razem, gdy jedziemy, przysięgam, że to czuję. Mały Tommy Brennan, wreszcie na motocyklu, o którym marzył, jadący z trzystu dwunastoma motocyklistami, którzy wstali, gdy świat się odwrócił.
Ponieważ to właśnie robimy. Pojawiamy się dla zapomnianych. Stajemy w obronie opuszczonych. Niesiemy tych, którzy nie mają nikogo innego, kto mógłby ich nieść.
Nawet jeśli to tylko mała biała trumna i chłopiec, którego jedyną zbrodnią było posiadanie niewłaściwego ojca.
Zwłaszcza wtedy.


