– Inna, dlaczego nie chcesz zatrzymać tego dziecka? – Jej ojciec mnie zdradził, Iryno Juriewna, jestem całkiem sama, co mogę dać dziecku, skoro nie mam gdzie mieszkać i co jeść… – Mam 40 lat i kiedyś mówiłam to samo, ale teraz jest mi dobrze, tylko już nigdy nie będę miała dzieci… 20 lat temu młoda Ira przyjechała do stolicy na studia medyczne, postanowiła pójść w ślady rodziców, jej matka była wzorem do naśladowania, leczyła ludzi, była niezastąpiona w swojej klinice, kochali ją wszyscy od pacjentów po szefa kliniki.
Ojciec Iryny był chirurgiem, a kiedy dowiedział się, że jego córka zamierza rozpocząć studia medyczne, tylko ją wspierał. Rodzice dziewczyny zmarli, gdy była na trzecim roku studiów: bezsensowny wypadek odebrał życie najbliższym… Miesiąc później jej kochanek zostawił ją, dowiedziawszy się, że spodziewa się dziecka. Straciwszy najbliższych, nie miała pojęcia o dziecku, musiała zdobyć zawód, a teraz nie miała się do kogo zwrócić o pomoc. 10 lat później Irina, młoda i odnosząca sukcesy lekarka, zakochała się w mężczyźnie o imieniu Anatolij, poznali się na przyjęciu wakacyjnym, a potem odkryli, że mieszkają w tym samym mieście i są prawie sąsiadami.
“Iroczko, jesteś najlepszą rzeczą, jaka przytrafiła mi się w życiu” – wyznał kiedyś mężczyzna – “Wyjdź za mnie!”. Kobieta chętnie się zgodziła. Pobrali się, zaczęło się życie rodzinne i wszystko było dokładnie tak, jak Irina sobie wyobrażała: dobrze płatna praca jako małżeństwo, dom pełen dobytku, kochający i opiekuńczy mąż, ale para nie miała dzieci. Wszystko przez czyn, którego dopuściła się dawno temu, gdy była studentką. “Irina, wyniki twoich badań po leczeniu wróciły… Najprawdopodobniej nie będziesz mogła mieć dzieci, ale nadal masz możliwości fizjologiczne.
“Ira, musisz kontynuować, słyszysz mnie”, powiedziała lekarka, ale jej głos brzmiał, jakby był zrobiony z mgły, “nie mogę już tego robić, wystarczy, nie ma już sił, jesteśmy zmęczeni tymi niekończącymi się analizami, obserwacjami, jeśli nie jest podane, to tak musi być. – Wyrzucasz ręce w górę na próżno, jesteś jeszcze młoda, zróbmy tak: weź urlop, jedź z Anatolijem posprzątać, a potem zobaczymy”… Tak też Iryna zrobiła, ale wyjechała sama, mąż powołał się na pilne sprawy w przeddzień jej wyjazdu… Wróciła dwa tygodnie później, w ponury, deszczowy listopad.
Irinę przywitał pusty dom i list od męża, w którym poinformował ją, że odszedł do innej kobiety. “Życzę ci szczęścia, sama złożę pozew o rozwód” – napisała w SMS-ie, zamknęła oczy i rozpłakała się. Praca pomogła jej zapomnieć, koniec listopada był szczególnie zajęty noworodkami, a Irina pracowała z pacjentami i tylko od czasu do czasu pozwalała sobie na łzy, zwykle w weekendy, które teraz spędzała sama. Inna przyszła do niej wczesnym rankiem, młoda dwudziestoletnia dziewczyna płacząca w jej gabinecie, i pomimo dość długiego terminu porodu, chciała pozbyć się dziecka…
Jakże przypominała Irinie samą siebie, tę młodą studentkę, gdyby wiedziała, do czego to doprowadzi… – Posłuchaj mnie, Inna, porozmawiaj jeszcze raz ze swoim chłopakiem, z twoim terminem nie da się nic zrobić… – Dobrze… Spróbuję – powiedziała cicho dziewczyna i wyszła z biura. Następnego ranka Ira wpadła na Innę przy wejściu do polarnego domu, z dużą torbą podróżną u stóp.
– Pomóż mi, proszę, nie mam dokąd pójść, Artem mnie przyłapał. Chodźmy do mnie, też jestem sama, razem będzie nam raźniej. Wraz z przybyciem Inny w pustym domu zrobiło się cieplej i przytulniej, a siedem miesięcy później urodziła córkę Julię. Irina rozkwitła na naszych oczach, przestała bać się samotności i każdego wieczoru spieszyła się do domu, ponieważ czekały tam na nią dwie ukochane osoby. Później Inna wyszła za mąż i urodziła jeszcze dwóch synów, ale życie tych kobiet nigdy nie zostało rozdzielone.