-Galina Iwanowna, cześć – powiedział Pietia, gdy zobaczył swoją nauczycielkę. Kobieta nadal szła drobnymi kroczkami i nie odwracała się. “Galina Iwanowna, pozwól, że odprowadzę cię do domu” – spróbował ponownie Pietia. Ale kobieta nawet się nie odwróciła na jego monolog. “Możesz mnie nie pamiętać, jestem Pietia, chodziłem do tej samej klasy z twoją córką Irą” – powiedział Pietia, podchodząc bliżej i kładąc rękę na ramieniu wątłej kobiety. -Muszę wrócić do domu – powiedziała kobieta drżącym głosem, a jej oczy ze strachem spoglądały na okna wieżowców. -Ale nie jesteśmy w twojej okolicy, wsiadaj do samochodu, zawiozę cię. W drodze do domu nauczycielki Pietia zdał sobie sprawę, że Galina Iwanowna jest chora.
Nic nie pamięta i nie rozumie, co się wokół niej dzieje. Na ich podwórku przerażona Ira już biegała w poszukiwaniu matki. Kiedy Pietia poprowadził Galinę Iwanowną do wejścia, Ira natychmiast do nich podbiegła. -“Dziękuję. Bardzo dziękuję… Mamo, gdzie się podziałaś? Biegałam wszędzie. “Ira, odrobiłaś lekcje?” – zaczęła Galina Iwanowna. Pietia pomógł Irze odwieźć matkę do domu. Kiedy Galina Iwanowna zasnęła, Ira włączył czajnik i zaczęli rozmawiać, w końcu minęło osiem lat, odkąd opuścili szkołę. -Byłam mężatką. Ale kiedy moja matka zaczęła mieć zaniki pamięci, zaczęła zachowywać się jak dziecko… Mój mąż nie mógł tego znieść i odszedł. Nie winię go, to trudne dla mnie, ale dla niego też… Dobrze, że nie mam dzieci, bo inaczej nie miałabym na nic czasu. Moja mama myśli, że mam 12 lat. Więc jest tak ciężko… A jak wygląda twoje życie?
Irina na nowo rozpaliła swoje dawne uczucia do ukochanego z liceum, Pietii. Spotykali się nawet przez jakiś czas w liceum, ale zerwali przez coś głupiego. Potem Ira dowiedziała się, że Pietia ożenił się z ich koleżanką z klasy i przez długi czas nie mogła zrozumieć, jak odważył się to zrobić. -“Ożeniłem się z Tanią, to był wypadek, sami tego nie rozumieliśmy. Ale po roku życia rodzinnego zdałem sobie sprawę, że to był błąd. Rozwiedliśmy się i nie mamy dzieci. Dobra, jest późno, idę. Ale wrócę, Ira… Obiecuję, że wrócę. Ira spojrzała smutno przez okno. Zrozumiała, że tak trudne życie z wielką mamą było ponad siły obcej osoby. Ale następnego dnia Pietia przyszedł. Dotrzymał słowa. A potem zaczął przychodzić coraz częściej. Ira miała nową nadzieję.