Moja teściowa nauczyła mnie wszystkiego – jak być dobrą żoną, dobrą matką i dobrą gospodynią. Matka mojego męża była mądrą kobietą, mimo że ukończyła tylko trzy klasy w szkole. Cóż, nie można oceniać inteligencji człowieka po jego faktycznym wykształceniu, prawda? Ogólnie rzecz biorąc, kiedy wyszłam za mąż, mój mąż był przyzwyczajony do tego, że żona zaspokajała wszystkie jego potrzeby. Gotowałam i podawałam mu jedzenie, nawet gdy pracowałam na pełen etat. Tak było w przypadku wszystkich rodzin w naszej wiosce. Pewnego dnia odwiedziliśmy moją teściową, która była już po siedemdziesiątce i miała trudności z samodzielnym chodzeniem.
Moja teściowa nadal potrafiła opiekować się swoim mężem i zdawała się oczekiwać tego samego ode mnie. Obsługiwałam całą rodzinę, podczas gdy oni siedzieli i czekali, aż wszystko zrobię. To było dla mnie zbyt wiele i nie mogłam już tego znieść. Trzy dni później teściowa wzięła mnie na bok i powiedziała, że muszę ponownie wyedukować mojego męża. Ostrzegła mnie, że jeśli tego nie zrobię, będę tego żałować do końca życia. Mój teść, o dziwo, poparł teściową, mówiąc, że nie powinnam cały czas służyć mężowi. Zdałam sobie sprawę, że długo tak nie wytrzymam. W końcu zaczęłam pracować nad edukacją męża.
Muszę przyznać, że był to trudny proces. Był przyzwyczajony do tego, że wszystko robi się za niego i zajęło mu trochę czasu przyzwyczajenie się do robienia rzeczy samodzielnie. Dużo się wtedy kłóciliśmy, a on nawet groził mi rozwodem, ale nie poddawałam się. Chciałam, by zrozumiał, że jesteśmy równorzędnymi partnerami. Z czasem mój mąż przyzwyczaił się do nowej rutyny i wiedliśmy szczęśliwe życie. Jestem wdzięczna mojej teściowej za to, że nauczyła mnie wszystkiego, co musiałam wiedzieć o byciu dobrą żoną, nie stając się sługą mojego męża. Zawsze będę wspominać moją teściową z miłością.