Znam Julię od dłuższego czasu. Nie jesteśmy blisko, mieszkamy w różnych miastach. Jest dziennikarką, tak jak ja, i ma wielu subskrybentów. Czytam jej posty. Co o niej wiem? Jest w moim wieku, ma syna pianistę. Nie ma męża. Mamy około 50 lat. Niedawno zbudowała letni dom. Niedawno byłam w Petersburgu, gdzie mieszka Julia. Tego dnia przeczytałem jej post o tym, jak bardzo jest zmęczona i że nie ma już siły. Postanowiłem pójść do jej domu bez słowa. Było około siódmej wieczorem. Zadzwoniłem do drzwi. Jej syn odpowiedział: -Przyszedłeś po meble? -Nie, jestem przyjacielem twojej matki. -Jest w domu. Wejdź. Julia wyszła nam na spotkanie.
-“Lesha, cześć, przytulę cię. Chcesz wina? Jesteśmy tu z projektantem, wybieramy nowe meble… -Yul, właśnie zobaczyłam twój post. Postanowiłem wpaść i sprawdzić, czy nie potrzebujesz pomocy. Zawsze jestem do dyspozycji. -Post? Jaki post? А! Wyjdźmy… Kiedy znaleźliśmy się w sąsiednim pokoju, wyjaśniła: -To nic poważnego, naprawdę. Po prostu zmęczyłam się w pracy, a do tego jeszcze te meble. Widzisz, ważne jest dla mnie otrzymywanie pozytywnej energii od ludzi. Wchodzę więc, a pod postem jest mnóstwo komentarzy z życzeniami.
Zrozum, że nie napiszą nic, jeśli dobrze sobie radzisz. To wszystkich wkurza. Najlepszym towarem jest gatekeeper. -Więc po prostu oszukujesz swoich subskrybentów? -Nie, oczywiście, że nie. Nie proszę nikogo o pieniądze, na przykład na jakąś pilną operację, która nie istnieje. Wszystko, czego potrzebuję, to słowa wsparcia. Cóż, jesteś mężczyzną, nie rozumiesz. Dla nas, kobiet, uwaga i podziw są bardzo ważne. I łatwo jest zrobić selfie ze smutną miną. A miły komentarz też nie zajmuje dużo czasu. -Naprawdę wszystko w porządku? Oczywiście! Napijesz się wina?