Pewnego dnia mój syn wrócił do domu i zaskoczył mnie wiadomością: on i Chrystyna biorą ślub. Próbowałem mu wytłumaczyć, że powinni przynajmniej pomieszkać razem przez kilka miesięcy, przyzwyczaić się do siebie i dopiero wtedy podjąć decyzję. Ale on był nieugięty. Nigdy nie lubiłem Krystyny. Od miesięcy mówiła synowi, że powinni zamieszkać osobno, a on zakochiwał się w niej po uszy. Oczywiście Kristina chce jak najszybciej opuścić dom, w którym ma rodziców i dwie siostry… Mój syn powiedział mi wprost, że powinienem dać im moje drugie mieszkanie, które wynajmuję i w którym mieszkam.
Mój mąż był swego czasu dobrym biznesmenem, ale można powiedzieć, że wychowywałam syna sama, bo mąż potrafił nie wrócić na noc do domu, pił z kolegami do rana w jakimś barze. Pewnego dnia nie mogłam już tego znieść, zabrałam syna i odeszłam. Po jakimś czasie rozwiedliśmy się. Za 3-4 lata odszedł z tego świata, a ja odziedziczyłam po nim to samo mieszkanie. Ponieważ mój syn był trudnym nastolatkiem, rzuciłam pracę, zaczęłam opiekować się nim i pracować z nim, a mieszkanie wynajęłam. Mam bardzo niską emeryturę, ponieważ praktycznie nie mam stażu pracy.
Wyjaśniam to wszystko mojemu synowi, a on mówi: “Masz dopiero 54 lata. Idź do pracy!” – Kto mnie zatrudni w tym wieku i bez doświadczenia? – Kasjer, sprzątaczka – jest teraz wiele wolnych miejsc pracy. Kilka razy proponowałem synowi, żeby zamieszkał ze mną i moją żoną. Mamy duże, dwupokojowe mieszkanie i miejsca starczyłoby dla wszystkich. Mój syn ma 27 lat, zawsze mieszkał ze mną, teraz pracuje, mógłby z łatwością wynająć mieszkanie, ale łatwiej mu wysłać starą matkę do pracy, niż orać trochę ciężej! Nie wiem, co robić. A moi lokatorzy to wspaniali ludzie. Jak mam sprawić, żeby czuli się źle, wychodząc na zewnątrz?