– “Vika, córko, gdzie jest twoje dziecko?” zapytała starsza pani siedząca na ławce. “Jaki to twój interes?” odpowiedziała niegrzecznie Vika. Vika wróciła do domu i położyła się do łóżka. Była zmęczona, odkąd wróciła ze szpitala. Obudziło ją natarczywe dzwonienie do drzwi. “Nikogo nie ma w domu!” krzyknęła. Odrzucając koc na podłogę, skierowała się w stronę drzwi. Podszedł do niej stróż nocny. Zaprowadziła go do kuchni i poczęstowała herbatą. “Gdzie jest teraz twoje dziecko?” – zapytał mężczyzna. “U ciotki w wiosce, nie czułam się dobrze, więc zabrałam ją tam” – odpowiedziała Vika.
– “Mówi pan o starszej, ale ja pytam o młodszą, która urodziła się niedawno” – powiedział policjant. “Słyszał pan o ‘macierzyństwie zastępczym’?” – przerwała mu Vika. “Czy ma pan jakieś dokumenty potwierdzające ten fakt?” “Zaraz je panu przyniosę”. Dziewczyna nie rozumiała, co babcia sąsiadki ma z nią wspólnego. Vika przybyła zdezorientowana, a mężczyzna zaproponował, że postawi się na jej miejscu. Wyjaśnił, że babcia widziała ją w ciąży i że dziewczyna ma dużą brodę i nie ma męża. Nie potrzebowała kolejnego. Dziewczyna wyjaśniła, że pieniądze z macierzyństwa zastępczego powinny zostać przeznaczone na zakup nowego domu, a ten, w którym mieszkała, został już sprzedany. “Nie pozwę cię” – odpowiedział spokojnie policjant, odsuwając dokumenty na bok.
Był przekonany, że nie stało się nic nielegalnego, więc mógł opuścić mieszkanie. Vika wyjrzała przez okno i zobaczyła policjanta wychodzącego z wejścia, podchodzącego do starszych pań obok i mówiącego coś do nich. Kiedy byłam młoda, babcie nie oferowały pomocy. Pouczały mnie tylko, co mam robić i jak robić to lepiej… – oburzyła się dziewczyna. Vika usiadła na kanapie i zadzwoniła do swojej siostry, jedynej osoby w rodzinie, która się z nią komunikuje i pomaga jej. Telefon odebrał syn Viki: “Mamo!” – krzyknął radośnie chłopiec. Vika mimowolnie zaczęła się uśmiechać, bo to wszystko dla dobra jej syna…