Nie było to daleko od domu. Na skrzyżowaniu skręcił w lewo i przez około dziesięć minut jechał polną drogą. Skręcił za róg, dojechał do skrzyżowania i zaskoczył go ostry dźwięk klaksonu, odległe światła i pisk hamulców. -“Skąd się wzięła ta ciężarówka, przecież nikogo tu nie było? Ciężarówka przejechała obok. Roman zwolnił i zjechał na pobocze. Ręce mu drżały. Jeszcze sekunda i jego szczęśliwe życie mogłoby się skończyć. Spojrzał na siebie w lusterku. -Dlaczego w ogóle wsiadłem za kierownicę po pijanemu? Kłóciłem się też z Oksaną, która schowała kluczyki do samochodu. To prawda, co mówią, że czterdziestka nie świętuje. C

hociaż ja nie świętowałam. Po prostu wziąłem kieliszek białego wina, żeby się pocieszyć. Po prawej stronie lustra znajduje się ikona. Oksana postawiła ją tam na szczęście, żeby nic się nie stało. Ikona świeciła w świetle reflektorów. Roman spojrzał na ikonę i skrzyżował ręce. Nigdy wcześniej nie znał modlitwy i pomyślał tylko: -“Panie, dziękuję Ci, że pozwoliłeś mi żyć! To była moja wina, wybacz mi, Panie! Odjechał do domu powoli, ostrożnie. Postawiłem samochód w garażu. -Przyjechałeś? Co robisz?”

Oksana wyszła w samym szlafroku. Jedziesz jak wesoły człowiek! Daj spokój, Roman, co się z tobą dzieje? Roman wzruszył ramionami – nie wiedział. Naprawdę nie wiedział, co jest z nim nie tak. Wydaje się, że ma wszystko. Żonę, syna Olezhika, biznes, pieniądze, wielki dom.

Brakuje czegoś ważnego. Jakiejś dawnej radości. Jakby nagle się pogubił, stanął na rozdrożu i nie wiedział, co dalej. W nocy śniły mi się kompletne bzdury. Na początku sufit się kołysał. Potem pokój urósł, stał się ogromny. Przyjrzałem się uważnie – na krześle przy przeciwległej ścianie siedział starzec z długą brodą. Wyglądał jak ktoś inny, ale nie mogłem sobie przypomnieć. “Roman, dlaczego jesteś taki nieszczęśliwy?” – zapytał starzec. “Po co żyjesz, w co wierzysz?”. Roman nie wiedział, co odpowiedzieć. Pomyślał: “Prowadzę normalne życie, wszystko jest w porządku. Kocham moją żonę i syna. Mam psa, ale w co wierzę?

Wierzę w pieniądze i własną siłę. Nie wiem, w co jeszcze mógłbym wierzyć. Tylko z pieniędzmi i siłą można dobrze radzić sobie w życiu. To właśnie mi pomogło. Jednak teraz z jakiegoś powodu przestało pomagać. Dziadek usłyszał jego myśli i potrząsnął głową: “Wyglądasz na dobrego człowieka, ale nic nie widzisz. “Czas spłacić długi… Spłacić je. Wtedy poczujesz się lepiej… I wtedy dziadek zaczął oddalać się od Romana. Coraz dalej i dalej.

Roman chciał go tylko zapytać, co powinien spłacić. Kiedy dziadek zniknął, sen się rozpłynął, a Roman gwałtownie się obudził. Głowa bolała go od wczoraj. Wstał, poszedł do kuchni, otworzył zamrażarkę i wyjął białą. Nalał, powąchał i wylał do zlewu. Roman – Oksana stanęła w drzwiach – co się stało? Nigdy nie lubiłeś takich rzeczy, co się stało? Przepraszam, jeśli cię wczoraj uraziłam. Gdzie jest pies? Chodź tu, stary! Przepraszam, przepraszam!

Widzisz, mam u ciebie dług. Oksana, nalej mi kawy, proszę, muszę iść do pracy. Roman Juriewicz miał własny biznes, firmę budowlaną. Przyszedł do biura i zadzwonił do głównej księgowej: -Margarita Iwanowna, potrzebuję pełnego raportu o umowach z dostawcami i wykonawcami. Czy mamy jakieś długi?” – Roman Juriewicz, oczywiście, że nie, wszystkie prace zostały opłacone z góry. Przygotuję dokumenty i przyniosę je panu. -Dobrze, Margarito Iwanowna – Roman usiadł i zaczął się zastanawiać, o jakich długach mówił mu dziadek we śnie. Ale nic nie przychodziło mu do głowy. Przypomniał sobie, jak zaczynał wiele lat temu.

Przypomniał sobie swoją starą księgową, Lyubov Vasylivnę. Nauczyła go wiele o prowadzeniu biznesu. A brygadzista, Grigorij Pawłowicz, był świetnym facetem. Projektant też był dobry. Wszyscy oni już dawno przeszli na emeryturę, ponieważ pomogli mu rozwinąć biznes. Gdzie oni teraz mieszkają? Potem zmienił zdanie, przypomniał sobie ciotkę ze strony matki, Marię Wasiliewnę. Przez całe dzieciństwo jeździł do niej na wakacje. Kochała go bezgranicznie – nie miała własnych wnuków, a jej córka mieszkała w mieście. Maria Wasiliewna opiekowała się nim, gdy był jeszcze mały. Karmiła go i pocieszała. Zaprzęgła nawet drewnianego konia i nie mogła go zadowolić, kochała Romczyka, robiła dla niego wszystko. Nie karciła go za czytanie książek z latarką w nocy pod kołdrą.

A kiedy Romchik po raz pierwszy się zakochał, zwierzył się jej ze swoich najskrytszych myśli, swojej ukochanej babci Marii Vasylivnej. A więc tak to wygląda! Oznacza to, że wszyscy ci ludzie prowadzili go i pomagali mu, a potem zestarzeli się, a on zdawał się nie zauważać ich nieobecności. O tym właśnie mówił we śnie starzec z brodą. To właśnie jemu musimy się odwdzięczyć. Roman Juriewicz zadzwonił do kierowniczki działu kadr i poprosił ją, aby dowiedziała się, gdzie teraz znajdują się jego byli pracownicy.

Wymienił interesujące go osoby i zapytał, czy jeszcze żyją. Wkrótce oficer kadrowy przyniósł zaświadczenie z adresami wszystkich pracowników. Wszyscy żyli. Wtedy Roman Jurijowycz zadzwonił do swojej matki. Powiedział, że jak zwykle jadę do ciebie. Co kupić, jak mój ojciec. A potem ostrożnie zapytał o babcię, o Marię Wasylownę. Bałam się, że może coś przeoczył w swojej wcześniejszej obojętności. Może mama powiedziała, że babcia zmarła. Ona często mówi o tej czy innej krewnej, ale Romana uszy są zawsze przy ziemi. -Mówiłam ci, że Maria Wasyliewna jest słaba. Opiekuje się nią córka, ale ona sama jest słaba.

Rozwiodła się z mężem i wróciła do matki. Romanowi Jurijowyczowi poczerwieniały uszy i policzki. Jak mógł żyć, nic nie widząc i nie słysząc! Dobrze, że nikt go teraz nie widzi. Tylko w dzieciństwie czuł się tak zawstydzony, gdy oszukał swoją babcię Marię Wasiliewnę. A potem zrozumiał, że ona się domyśliła, ale milczała z miłości do niego… Roman Jurijowycz wrócił do domu i zawołał żonę. -“Oksano, chcę się z tobą skonsultować…

Powiedział jej wszystko, co zaplanował. Wyglądała na zaskoczoną, po czym przytuliła męża. -Masz dobre myśli. Najpierw poszedł do domu Ljubow Wasiljewny. Otworzyła drzwi, ucieszyła się na jego widok i zażartowała: -“Romanie Jurijowyczu, naprawdę mnie pamiętasz? Usiądź, opowiedz mi o tym, naleję ci herbaty”. Uśmiechnął się: -“Nigdy nie zapomniałem, Ljubow Wasiljewna, zawsze pamiętałem z wdzięcznością. Ale dopiero teraz pomyślałem o wizycie u ciebie. Dziękuję za wszystko, czego mnie nauczyłaś. Właśnie obliczyłem, co zrobiłeś w ostatnich latach, i osiągnęliśmy duży zysk. Przyniosłem ci premię, dziękuję bardzo! Wyjął grubą kopertę i położył ją na stole. – “Zadowoliłeś mnie, Roman, zadowoliłeś mnie. Uszczęśliwiłeś mnie swoją wizytą, a nagroda bardzo pomoże mi na emeryturze”. Roman Jurijowycz obiecał, że przyjdzie ponownie.

Wyszedł, odszedł, uśmiechając się. Wyglądało to tak, jakby radość Ljubow Wasyliewny udzieliła się i jemu. Potem odwiedził Hryhorija Pawłowycza, byłego brygadzistę, i Walerija Iwanowicza, projektanta. Podziękował mi i wręczył nagrodę w kopercie. Słowo w słowo okazało się, że Walerij Iwanowicz miał projekt budowy domów dla biednych. Dom jest niedrogi, ale piękny. Przedyskutowałem to z nimi i postanowiliśmy rozpocząć nową serię. Pomagalibyśmy biednym ludziom kupować domy i częściowo sponsorowalibyśmy ich z firmy. Mężczyznom zaświeciły się oczy, ponieważ nie byli jeszcze starzy, mogli pomóc w dobrej sprawie i cieszyli się, że ich doświadczenie było przydatne! Roman wrócił do domu w dobrym nastroju.

Jego żona dawno nie widziała go tak natchnionego. Usiedli do kolacji i Roman powiedział do niej: “Teraz, Oksano, nadchodzi najtrudniejsza część. Czy wesprzesz mnie i pojedziesz ze mną? Od dawna chciałem przedstawić ci twoją ukochaną babcię, Marię Wasiliewnę. Ale widzisz, moja dusza stwardniała, zapomniałem, jak żyć. Cała rodzina wsiadła do samochodu, nawet pies. To długa droga do wioski, około czterech godzin jazdy. Najpierw jechaliśmy autostradą, potem zjechaliśmy z autostrady, droga jest wąska, a po obu stronach są pola. Tak dotarli na miejsce.

Roman zatrzymał samochód w pobliżu małego domu. Kobieta niosła letnią wodę ze studni po schodach i miała trudności. Było oczywiste, że to córka babci. Zapukali do bramy. -Dzień dobry, czy tu mieszka Maria Wasyliewna?

Kobieta przyszła i otworzyła bramę. “Przyjechałem do babci, Marii Wasyliewny, na poprzednie lato” – powiedział Roman. “Jestem Romczyk, syn Tatiany Andrijiwny. A ty musisz być jej córką? Z domu wyjrzała stara kobieta. Spojrzała na Romana i podniosła ręce. “Romczik, czy to naprawdę ty?” – powiedziała staruszka. Roman również spojrzał na nią i zamarł… -Babciu Mario, cześć, to ja, przyszedłem – mamrotał nieskładnie, chciał ją przytulić i pocałować, ale była za mała. Był zdezorientowany, schylił się i rzucił do jej stóp.

-“Nie kłóć się, babciu Mario”, prosił ją, “Nie kłóć się, to ja, Romczyk, będziemy teraz często do ciebie przychodzić”. A ona głaskała go po głowie i cicho płakała. Roman Jurijowycz chciał zbudować nowy dom dla babci, ale ona nie chciała zmienić ścian swojego domu na nowy budynek. Zaczął więc go naprawiać, zaizolował go, ponownie pokrył dachem i wstawił nowe ramy pasujące do starych. Wywiercił studnię na podwórku i doprowadził wodę do domu. Zachowałem to, czego chciała babcia i zmodernizowałem to, na co się zgodziła.

Dom lśnił nowymi oknami i ciepłem starych. Roman chciał zaprosić swoją babcię i jej córkę Katerynę do zamieszkania z nim, ale odmówiły. Nie jest dobrym pomysłem zmiana domu i stylu życia na starość. Postanowili więc, że Roman i jego rodzina będą ich częściej odwiedzać.

A latem Oksana i Oleżyk będą u nich mieszkać… …Jesienią Roman i Oksana odjeżdżali spod domu babci Marii Wasyliewny. Roman zatrzymał samochód, wysiadł i odetchnął jesiennym powietrzem. Przezroczyste, pachnące zgniłą trawą i polnymi kwiatami. Jak dobrze jest żyć, gdy na stole jest chleb, a dusze bliskich ogrzewa ciepło słońca, a ich oczy wypełnione są radością i szczęściem. Roman Jurijowycz wrócił do samochodu, usiadł za kierownicą i zwrócił się do swojej ukochanej: -“Czy możesz sobie wyobrazić, że w końcu zdałem sobie sprawę, że tylko czyniąc innych trochę szczęśliwszymi, można samemu stać się najszczęśliwszym i znów poczuć smak życia…

 

By admin

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *