Urodziłem się, jak się później okazało, w bardzo biednej rodzinie. Moja matka (jeśli można ją tak nazwać) piła z różnymi mężczyznami, a ja głodowałem. Zbierała to, co zostało na stole, wywabiała kawałkiem chleba ze słoików i często dostawała w mordę. Nie pamiętam, czy miałam jeszcze jakieś rodzeństwo, miałam wtedy trzy albo trzy i pół roku.
Pamiętam, że uczono mnie śpiewać matczyne piosenki. Sadzali mnie na stołku i śpiewałam, a oni, pijani mężowie mojej matki, śmiali się i dawali mi za to cukierka. Ale ostatnim razem dali mi coś bardzo gorzkiego do picia (wódkę), a potem przyszły kobiety i policjant. Zabrali mnie i zawieźli daleko, daleko stąd. Po drodze wymiotowałam i ciocia dała mi coś do picia.
Kiedy dotarłyśmy na miejsce (to był sierociniec), posmarowali mi głowę czymś śmierdzącym (naftą). Miałam dużo wszy i gnid. Potem Irina Aleksandrowna, dyrektorka sierocińca, i jej córka Swieta zabrały mnie do siebie.
Tam mnie wykupili, uczesali mi włosy i dali owsiankę, a ja wciąż błagałam. Położyli mnie na bardzo białym prześcieradle. W nocy wstałam i ukradłam cukierka, wepchnęłam go do ust, a zawiniątko schowałam pod poduszką. Rano znowu jadłam owsiankę i mogłam brać tyle słodyczy, ile chciałam. Rano ubrano mnie we wszystko, co nowe i piękne, i dano mi lalkę. Nie wiedziałam, co z nią zrobić, bo nigdy jej nie miałam.
Byłam bardzo chuda, wystawały mi żebra, wszyscy mi współczuli i litowali się nade mną. Kiedy umyłam się, ubrałam i przytuliłam Svetik, rozpłakała się i powiedziała, że zabiera mnie do swojej wioski: “Pozwól mu żyć i jeść wystarczająco dużo, a potem będzie widać.
“Miałam duże niebieskie oczy, blond włosy i na imię Anna, a nie Anka (jak mnie tam nazywali).Na podróż Irina Aleksandrowna upiekła nam placki, kotlety na parze, różne rzeczy i oczywiście dała nam słodycze. Jadłam całą drogę. O świcie dotarliśmy na miejsce. Spotkał nas Ivan, mąż Svetika.
Ukończyła szkołę medyczną i została przydzielona do centrum rejonowego, a następnie do wioski. Poznała przystojnego mechanika Ivana. Mieszkali razem z rodzicami: jej matka była nauczycielką w szkole podstawowej, a ojciec stolarzem i pszczelarzem. Oboje są teraz na emeryturze. Pobrali się. Zaczęli budować własny dom obok rodziców. W domu było też miejsce dla przyszłych dzieci, ale nigdy się nie pojawiły.
Zaczęli myśleć o opiece zastępczej, ale nie mogli się zdecydować. Kiedy więc Ivan spotkał mnie na stacji kolejowej i wziął w ramiona, zapytałam: “Kim jesteś?” Właśnie wymyślił historię: “Jestem twoim tatą, a ty jesteś moją córką. Zgubiłem cię, kiedy byłem w wojsku, ale razem ze Swietłaną odnaleźliśmy cię. Twoja mama to Swietłana Władimirowna”. Byłam taka szczęśliwa, widząc radość na jego twarzy, gdy go przytulałam. “Dziękuję, Waneczko”, szepnęłam do Swiety. A kiedy wróciliśmy do domu, byli tam moi dziadkowie, a także Kot i oszust (szorstki szczeniak). Wszyscy byli szczęśliwi, całowali mnie, ściskali, a ja płonęłam.
Mam niebieską kokardę na głowie i jestem ubrana w niebieską sukienkę. Sąsiad z Vovką wyszedł, aby usłyszeć hałas, i zawołał: “Mamo, spójrz na Malwinę! “Tata mnie znalazł. Najpierw mnie zgubił, a potem znalazł. Następnego dnia oświadczyłem się Vovce: “Zostańmy przyjaciółmi!” Na co on odpowiedział: “Nie ma mowy! Nie potrzebuję przyjaźni z dziećmi. Każdego dnia pytałam mamę i tatę: “Dorosłem czy nie?”. W końcu ciocia Nadia (mama Vovka) wytłumaczyła lub przekonała go, żeby był jak brat – chronił mnie i opiekował się mną.
Był posłuszny mojej mamie. Czułem, że babcia nie od razu mnie pokochała, przyglądała mi się uważnie. Na początku razem lepiliśmy pierogi i placki, a ja mówiłam, że to dla taty. A na ich podwórku były różne rzeczy: krowa (na początku się jej bałam), muchy (pszczoły), kury, kogut, gęsi, które na mnie warczały, pies oszust – od razu się zaprzyjaźniliśmy.Dzień później mama, dziadek i babcia pojechali do miasta na targ.
Babcia sprzedawała mleko, śmietanę, jajka, a my z mamą kupowałyśmy sukienki, buty i co najważniejsze dużo zabawek (naczynia, piłki, wózek dla lalek) i bajek – nie wiedziałam co to jest. Wieczorem czytali mi tę książkę. W ramach wdzięczności, kiedy wszyscy siedzieli przy stole, weszłam na krzesło i zaśpiewałam przekleństwo na cały głos. Nikt się nawet nie roześmiał, ale Dida powiedziała, że to kiepskie piosenki i zaśpiewała “Katiuszę”, co też wszyscy odśpiewali. To był mój ostatni występ. Sąsiadka (matka Vovka) przyszła i zapytała: “Co to za chór?” A ja zaśpiewałam “Oj, zimno, zimno” i wszyscy śpiewali razem. W nocy, kiedy wszyscy poszli spać, pobiegłam do mamy i taty i powiedziałam, że ciotka, która mnie biła, puka do mojego okna.
A to była gałązka moreli. Od tamtej pory spałem w ich pokoju. Tata powiedział, że dałam mu głodowe racje żywnościowe. Nie rozumiałam tego, tata chodził do pracy, mama była na wakacjach, a my dużo pracowaliśmy w ogrodzie. Wyrywałam dużo marchewek, myśląc, że to trawa. Z babcią uczyliśmy się literek i cyferek. Babcia mnie chwaliła, głaskała po głowie i mówiła, że mnie nie cofnie.
I jeszcze jedno. Przyjaciele Vovkina również mówili, że nie wyglądam jak mój tata, on był czarny, a ja biały. Postanowiłem więc udowodnić im, że należę do taty. Kiedy moja babcia poszła na pole wydoić krowę, a dziadek był przy pszczołach, wspiąłem się do pieca, zebrałem sadzę i węgiel i położyłem je na głowie. Pobiegłem do miejsca pracy taty. Vovka zobaczył mnie i szybko pojechał na rowerze, aby powiedzieć mu, że do niego biegnę. Przechodnie zatrzymywali się zdumieni, pytali, co się stało, i mówili mamie. Kiedy ojciec przyjechał na motorze, mama wyskoczyła ze szpitala i pojechaliśmy do domu. A tam babcia już beształa dziadka: “Ty stary pniaku, na co się gapiłeś?” Wsadzili mnie do łazienki i długo myli szamponem. W ten sposób próbowałam udowodnić, że jestem córką taty.
Cała rodzina naradziła się i zdecydowała, że powinnam być w grupie dziecięcej. Zabrano mnie więc do przedszkola, choć byłam tam do obiadu. Wieczorem wykazywałam się swoją wiedzą. Bardzo szybko nauczyłem się czytać i liczyć. Byłem szczęśliwy i dumny z tego przed Vovką. A kiedy poszedł do szkoły, wpadłam w taką złość, że musiał mnie zabrać ze sobą i posadzić przy biurku. I siedziałam nieruchomo przez całą lekcję.
Pamiętam też mój pierwszy szczęśliwy Nowy Rok. Wcześniej nikt mnie nie zabierał z przedszkola do wieczora, mówili, że nie chcą mi robić traumy na psychice i duszy: zadźgali dzika i powiedzieli, że zdechł. Wzięli nowego malucha. Następnego dnia otrzymaliśmy telegram od Iriny Aleksandrownej (matki Swiety). Kiedy dowiedziałem się, że wyjeżdża, padłem na kolana przed matką, płacząc: “Nie wysyłajcie mnie do sierocińca, będę wam posłuszny”. Pojechaliśmy z mamą do miasta kupić prezenty.
Udekorowaliśmy choinkę z moim tatą, a on sprawił, że choinka świeciła. Co to była za radość. Miałam na sobie nową sukienkę, a na stole było wszystko. Posadzono mnie na stołku, który zrobił dla mnie dziadek, i czytałam wiersze, a potem ciocia Nadia przyniosła Napoleona. A potem zapukał Mikołaj (mój tata) i Śnieżynka (moja mama) i dali wszystkim prezenty. Kiedy wyciągnęli pianino dla dzieci, moja babcia powiedziała: “Dziadku, będziemy musieli zaoszczędzić na pianino dla dorosłych”.
Natychmiast zaproponowałem: “Chodźmy je zebrać, pomogę.” Cóż to był za szczęśliwy dzień! Cała rodzina towarzyszyła mi w drodze do szkoły. Dobrze mi szło w szkole. Przez cały czas korespondowałem z Vovką, który obiecał mi, że przyjdzie na maturę. Dostał się do szkoły lotniczej, o której marzył od dawna. Stoję tam, cała ubrana, ale bardzo smutna, bo nie ma tam mojego Wołodii. I nagle, po drugiej stronie korytarza, pojawia się Vovka z walizką. “Później wstąpiłam do szkoły medycznej w mieście i zostałam farmaceutką.
Wkrótce awansowałem na kierownika apteki, ale nigdy nie zapomniałem, co zrobili dla mnie moi prawdziwi rodzice. I co by się ze mną stało, gdyby kuratorium i policja mnie nie zabrały. Nigdy nie pamiętałam i nie szukałam tej mamy. Żyjemy z Vovką – Vladimirem Ivanovichem – w spokoju i harmonii, mamy dwoje dzieci. Sama zaproponowałam mu małżeństwo. Często odwiedzamy naszych rodziców. Chciałabym, żeby było więcej takich rodziców jak moja mama i tata!