Babcia Lyuba myślała już o odejściu. Rano zjadła obfite śniadanie i usiadła przy oknie, aby obserwować, co się dzieje. “Galina, umrę za dwa dni, w niedzielę.” Jej córka Galia właśnie przygotowywała obiad. Zamarła z garnkiem w rękach, jej serce było w chaosie”. Co zamierzasz? “Nadszedł mój czas. Przeżyłam swoje życie najlepiej jak potrafiłam. Pomóż mi się umyć i przygotować. Później opowiem ci wszystko o pogrzebie. Jest jeszcze trochę czasu”. “Więc zadzwońmy do wszystkich, żeby mieli czas się pożegnać.” “Oczywiście, powiedz wszystkim, chcę porozmawiać z każdym.
Babcia ledwo wstała i z pomocą córki położyła się do łóżka. Była niska i bardzo szczupła. Jej pomarszczona twarz promieniowała ciepłem i życzliwością. Jej siwe włosy były dobrze uczesane i spięte pięknymi spinkami. Babcia już od dawna nie pomagała w pracach domowych, ale z przyzwyczajenia wciąż nosiła swój ulubiony fartuch. Wkładała starannie ręce do kieszeni fartucha i długo wyglądała przez okno”. “Mamo, muszę wysłać kilka telegramów na pocztę. Wszystko w porządku?”
“Nie martw się, idź z Bogiem.” Kiedy babcia Luba była sama w mieszkaniu, często zatracała się w myślach. Jej pamięć przenosiła ją daleko, daleko stąd. Właśnie wyszła za mąż. Ona i jej mąż siedzą przy ciepłym piecu. Teściowa niezbyt ją lubiła. Była niskiego wzrostu i nie było jasne, czy sprawdzi się w wiosce”. Czy będzie w stanie urodzić dziecko? “A Lyubanya była pracowita i znała się na wszystkim. Była liderem w rolnictwie w kołchozie. Kiedy wraz z mężem zaczęli budować dom, była pierwszym pomocnikiem.
Wkrótce dom został zbudowany, a na świat przyszła jej córka Galia. Kiedy dziewczynka miała cztery lata, jej ojciec został zabrany na front. “Och, jak na ciebie czekałem, moja szara gołąbko. Cóż, do zobaczenia wkrótce.” Jej ciężkie myśli zostały przerwane przez córkę. Poszła już na pocztę i przyprowadziła ze sobą lekarza. “To dobry specjalista, wiele osób poszło do niego na leczenie. “Co ci dolega, babciu Lubo? “Lekarz zmierzył jej ciśnienie krwi, tętno i temperaturę. Następnie zadzwonił do Galiny i powiedział:
“Najprawdopodobniej jej siła słabnie. Wszystkie parametry życiowe są w normie. Trudno to wyjaśnić, ale starsi ludzie czują moment odejścia”. W sobotę Galya wykąpała matkę i położyła ją na czystym łóżku. Babcia Luba położyła się i długo patrzyła w sufit. Jako pierwszy przyjechał łysy Wasyl. Niósł pełne torby prezentów. Nieco później przybyli bliźniacy Rusłan i Michaił. Była dość gruba, ale bardzo miła. Wieczorem przybyła najmłodsza, Milochka. Prowadziła teraz dużą instytucję. Wszyscy czuli niepokój w sercu.
W oczach błyszczały łzy. Nikt nie mógł zrozumieć, co się dzieje z mamą”. “Mamusiu, dlaczego się z nami żegnasz? Bóg da, że przeżyjesz jeszcze jeden dzień”. “Ja już przeżyłam swoje życie. Porozmawiamy jutro. Na pewno nie umrę przed obiadem.” Dzieci pożegnały się z matką i poszły napić się herbaty przy dużym stole. Każde z nich miało swój los i problemy zdrowotne. Były bardzo wdzięczne Gali za opiekę nad ich matką. Po herbacie wszyscy zajęli się swoimi domowymi obowiązkami. Podczas kolacji dzieci Baby Luby opowiadały o swoim życiu, podczas gdy ona leżała w milczeniu, wpatrując się w sufit.
Wspominała trudne wojenne lata. Wiosną chodziła zbierać zgniłe ziemniaki na polu i trawę, żeby zrobić placki dla dzieci. W łaźni znajdowała masło, którym smarowano ciało i była szczęśliwa. Dzieci będą miały co smażyć. Zapasy w piwnicy były ukryte za siedmioma pieczęciami, inaczej do maja nie byłoby co sadzić. Ogród był ich jedynym źródłem dochodu. Ubrania dla dzieci szyła z własnych szmat, a po śmierci męża – z jego. Jedliśmy głównie to, co przysłała nam natura…” Musieliśmy wszystko znosić. W końcu takie jest życie! “Jesienią mogła zastawić bogaty stół dla swoich dzieci.
Ziemniaki w skórkach i kiszony ogórek były najlepszymi przysmakami. Czasami można było wymienić ziemniaki na kawałek cukru. To była uczta w domu. Dzieci były wyczerpane i wychudzone. Ale co można zrobić? Dookoła była wojna i głód. Po 40 latach Baba Liuba kupiła kozę. A dokładniej, wymieniła ją na nowy garnitur i srebrną biżuterię. Szkoda było ją oddawać, ale nie było innego wyjścia. Dzieci bardzo chorowały i to w tym samym czasie. Misza raz przyniósł ospę wietrzną. Musieliśmy je wszystkie przykryć zielenią. W ten sposób żaby okazały się dla babci Liuby. Chłopcy zawsze mogli coś zepsuć.
Ich gry były niebezpieczne. Mogli pójść do lasu i się zgubić. Po zakończeniu wojny Vaska zaczął palić frotki i uczył młodszych. Musiałem podnieść głos. Pewnego dnia zebrałem chłopców za domem i nakarmiłem ich gorzką frotą, żeby wiedzieli, jak robić dorosłe rzeczy. Płakali przez długi czas, ale od tamtej pory nie włożyli już papierosów do ust”. “To jest życie! Nie ma nic do roboty!” Dni mijały za dniami. Zalotnicy przychodzili do niej. Ale co miała powiedzieć swoim dzieciom? Nie chciały widzieć obcego w domu. Pracowały razem, pomagając matce w pracach domowych. Jak mogłaby się przed nimi otworzyć i powiedzieć im, że samotnie jest ciężko i nudno? Czasami chciały wypłakać się w męską kamizelkę i oprzeć się na męskim ramieniu”.
A jeśli obrazi dzieci, nigdy sobie tego nie wybaczę”. W młodości z dziećmi było jeszcze trudniej. Mieli nieodwzajemnioną miłość, a Halyna była szaleńczo kochana, ale nie chciała widzieć takich panów. A teraz spróbuj wymyślić, co komu powiedzieć”. Nie ma co ronić łez. Nie pozwolę ci wyjść za kogoś, kogo nie kochasz.” “Wszystko minie, to też minie.” Chłopcy poszli do wojska. Od razu przypomniały mi się lata wojny. Dzięki Bogu wrócili cali i zdrowi. Wkrótce dzieci odleciały jak ptaki z gniazda.
Baba Luba zamknęła oczy i zaczęła zasypiać przy dziecięcej paplaninie. “Przepraszam wszystkich. Jeśli kogoś uraziłam, wybaczcie mi. Musicie sobie nawzajem pomagać. Wkrótce odejdę.” Dzieci zaczęły mieć pretensje, ale babcia Luba poprosiła je, aby były cicho: “Dopiero zaczynaliśmy. “Kiedy wybuchła wojna, Halia i ja ogrzewałyśmy się przy piecu i rozmawiałyśmy. Nagle usłyszała płacz dziecka. Podeszłam do drzwi, otworzyłam je i zobaczyłam małe zawiniątko. Nikogo nie było w pobliżu. Ostrożnie wzięłam dziecko i zaniosłam je do domu. Nakarmiliśmy go tym, co mieliśmy. Nikt nigdy nie przyszedł po chłopca. Zatrzymali go i nazwali Vasko. Wyrósł na dobrego chłopca, pomagał w pracach domowych. Rok później zobaczyłem dziewczynę podobną do mojej Halii w pobliżu składu wojskowego na kolei. Siedziała w pociągu i ocierała gorzkie łzy.
Zapytałem ją, co tu robi, a ona powiedziała mi, że jej rodzice zginęli od pocisku, a ona została sierotą. Miała na imię Maria. Zabrałem ją do swojego domu. Gdzie dwoje, tam troje. Rok później do wsi przywieziono gromadkę dzieci. Niemcy spalili ich wioskę i ledwo udało im się uratować te dzieci. Poprosili o rozdzielenie dzieci do rodzin. Kto by je wziął, nie miały co jeść? Spojrzałem i zobaczyłem dwóch chłopców, bliźniaków, trzymających się razem i patrzących przerażonymi oczami. Byli to Rusłan i Misza. Odzyskałem Yasochkę od ich pijanej matki. Zmusiła ją do żebrania i dotkliwie pobiła”.
Dzieci zamilkły i patrzyły tylko na siebie. “A teraz odejdź, muszę odpocząć – powiedziała Baba Luba. “Mamo, nic nie wiedzieliśmy!” “A teraz odejdź.” Baba Luba była zakłopotana. Wstydziła się spojrzeć w oczy swoich dzieci. Dzieci siedziały w kuchni i wspominały swoje dzieciństwo. Próbowały ułożyć puzzle z przeszłości. “Jeśli coś było nie tak, matka zawsze im mówiła. “Nie rób nic głupiego. Wszyscy jesteście dla mnie tacy sami. Wszyscy moi krewni – kocham ich wszystkich! “W kościele rozdzwoniły się dzwony. Halia poszła do pokoju matki, aby zapytać, czy czegoś nie potrzebuje. Staruszka leżała tam z szeroko otwartymi oczami i uśmiechem na twarzy. Odeszła po cichu.