“Tydzień temu ochrzciłam swoją córeczkę. To było dla nas wielkie wydarzenie nie tylko ze względu na samą ceremonię, ale również przez wzgląd na całą otoczkę uroczystości. Starałam się, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik i żeby każdy na długo zapamiętał ten dzień. Liczyłam, że skoro tak się poświęcę na organizację wszystkiego, to goście to docenią i wręczą malutkiej fajne prezenty. Nie chciałam przecież pieniędzy. To miało być coś dla niej. Wielu gości się postarało, ale moja bratowa kompletnie się ośmieszyła, przynajmniej w moim odczuciu. Jak ona mogła dać dziecku coś takiego?”

Ochrzciłam swoją córeczkę

Rozmów na ten temat z rodziną było mnóstwo, bo ja generalnie nie byłam co do tego chrztu przekonana. Rodzice wprawdzie wychowali mnie w duchu wiary katolickiej, ale kiedy już decydowałam sama za siebie, odeszłam mocno od kościoła i na mszy pojawiałam się tylko przy okazji świąt, a to też nie z własnej potrzeby, tylko głównie przez wzgląd na moich bliskich.

No ale zgodziłam się na ten chrzest. Przemówił do mnie fakt, że rzeczywiście Marcelinka może po prostu kiedyś tego chrztu potrzebować.

Postanowiłam, że będzie to wydarzenie niezapomniane i chyba tak się właśnie stało.

Wydaje mi się, że stanęłam na wysokości zadania, bo wszystkim gościom się bardzo podobało, a ja zapewniłam nim mnóstwo atrakcji.

Z wyborem chrzestnych był problem

Teściowa twierdziła, że powinniśmy wybrać bliskie osoby z rodziny. Ja mam brata, mąż ma siostrę, ale oni nie są zbyt majętni, a mi zależało na tym, żeby córka miała chrzestnych, którzy będą mieli czym się z nią podzielić w razie potrzeby. Z tego właśnie powodu chrzestnymi zostali nasi przyjaciele. Oboje są lekarzami, mają mnóstwo pieniędzy i nie jest im obojętna ludzka krzywda.

Wiem, że tacy chrzestni to pewnego rodzaju zabezpieczenie dla mojej córki.

No ale skoro zapraszam na chrzciny zorganizowane z taką pompą, bo oczekuję, że inni goście też się popiszą z prezentami.

Mój brat chrzestnym nie został, ale przecież jest bliską rodziną. Liczyłam na to, że sprezentuje Marcelince coś fajnego. Ja nawet zrobiłam listę upominków, które byłyby przydatne.

chrzest swięty

Ale bratowa kupiła jakiś badziew

Choć może źle to nazwałam, bo złoto przecież jest drogie. Tylko kurcze czy ktoś mi powie, jaki pożytek moja córka będzie miała ze złotej łyżeczki? Jeść tym szkoda, a przecież nie przewierci jej i nie powiesi na złotym łańcuszku, prawda?

Na łyżeczce wygrawerowano imię dziecka i datę chrztu, a kosztowało to pewno sporo! Tylko co ja mam z tym teraz zrobić?

Tak mnie to zdenerwowało, tak zniesmaczyło, że kompletnie nie wiedziałam, co mam powiedzieć, kiedy to zobaczyłam.

Pójdę chyba to sprzedać, bo co zrobię innego? Nie mam pojęcia. Mam to oprawić i powiesić na ścianie? Zwłaszcza że, o ile grawer imienia to fajny pomysł, o tyle już data chrztu niekoniecznie. Dla mnie nie jest jakaś znacząca.

Bratowa jeszcze jest wielce zdziwiona, że jestem na nią obrażona. Nie rozumie, o co mi chodzi. Ale niech no tylko urodzi się jej dziecko, bo teraz to ona jest w ciąży. Ja też ją zaskoczę jakimś prezentem. Wtedy poczuje to, co ja.

By admin

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *