“Moja mama dziwnie się wobec mnie zachowuje. Zawsze była surowa, ale mam wrażenie, że teraz już znacząco przesadza. Kocham moją mamę, ale mam tylko 15 lat i chciałabym z nią mieszkać. Ona jednak twierdzi inaczej i sądzi, że ja już jestem wystarczająco dorosła, żeby mieszkać sama, pracować i zacząć żyć na własny rachunek. Przecież w wieku 15 lat, nawet nikt mnie nie zatrudni”.
Moja mama zawsze była wobec mnie bardzo surowa
Moja mama zawsze sama mnie wychowywała i była wobec mnie niezwykle surowa. Już w podstawówce, kiedy moi rówieśnicy się bawili, ja ciężko pracowałam w domu. Od małego miałam pewne obowiązki w domu, a w wieku 13 lat już potrafiłam robić wszystko w domu, czyli sprzątałam, gotowałam i dbałam o nasze rośliny. Mama od małego mnie tego wszystkiego uczyła, żebym dawała sobie radę w życiu. Mama zawsze mi mówiła, że życie jest dla wszystkich bardzo okrutne i prędzej czy później się na kimś zawiodę, więc trzeba mieć grubą skórę i samemu sobie ze wszystkim radzić.
Mama też mega to dbała, żebym się dobrze uczyła. Ona sama mówiła, że stosowała “metodę kija, a nie marchewki”, to znaczy, że bardziej karała, niż nagradzała.
Skutkowało to tym, że jeśli dostałam słabą ocenę w szkole, to potem w domu musiałam bardzo ciężko pracować – więcej niż zwykle. Na dodatek jeszcze nie dostawałam np. kieszonkowego, albo nie mogłam się spotykać ze znajomymi. Ale to jeszcze nie wszystko
Nagle zaczęły pojawiać się czerwone flagi
Ślub ma odbyć się za tydzień, a ja – zamiast skakać z radości pod sufit – mam coraz więcej obaw. Zaczęło się niewinnie. Jacek zaczął dogryzać mi, że nie sprzątam tak dobrze, jak jego mama i że przynajmniej przed jej wizytami muszę się bardziej starać. Kilka razy zasugerował mi też zmianę stroju przed wspólnym wyjściem. Nie mówił wprost, że wyglądam brzydko, ale jednak naciskał na zmianę stylizacji. Takich drobiazgów w ostatnich tygodniach zaczęło pojawiać się coraz więcej, ale usiłowałam sobie wmówić, że jestem po prostu przewrażliwiona.
Jednak to, co usłyszałam dziś rano, było jak kubeł zimnej wody. Jacek myślał, że wyszłam już z domu i donośnym głosem rozmawiał przez telefon ze swoim najlepszym kumplem Robertem.
Tak, byle do ślubu. Nooo, w końcu się nauczy, będzie już musiała słuchać. Nie ma, że to czy tamto, w końcu będzie w tym domu porządek. Będzie, jak ja chcę!
Zamarłam. Cichutko wyszłam z domu i zamknęłam za sobą drzwi. Przez chwilę myślałam, że się przesłyszałam, ale nie, słyszałam dokładnie te słowa. Nie mogłam zebrać myśli, nie wiem, jak dotarłam do pracy… Teraz powinnam już wracać do domu, ale co ja powiem Jackowi? Co z naszym ślubem?