“Ja się nie pchałam do bycia matką. W zasadzie nigdy nie przepadałam za dziećmi, choć z mężem ustaliliśmy, że po ślubie to dziecko jednak będzie. Teściowa by nie odpuściła! Nie chciałam rezygnować z pracy. Miałam poukładane życie zawodowe. Lubiłam też wychodzić w weekendy na miasto i imprezować w domu. Przy dziecku już nie mogłabym tak żyć, ale teściowa tak bardzo chciała zostać babcią, że obiecała pomoc. Przystałam na tę propozycję, ale życie wszystko zweryfikowało. Zabiera córkę tylko raz na dwa tygodnie. Umowa przecież była inna”.

Nie chciałam takiego życia

Bo ja nigdy nie lubiłam dzieci. Wszyscy mi mówili, że ze swoim jest inaczej, ale jakoś trudno było mi w to uwierzyć. Nie obudził się we mnie instynkt macierzyński, choć muszę przyznać, że na córce mi zależy. Staram się dbać o to, żeby wszystko miała. Żeby była najedzona, czysto ubrana.

Ale na przykład nie znoszę się z nią bawić. Wolę włączyć jakieś piosenki potańczyć z nią przed telewizorem, choć to też nie sprawia mi frajdy.

Oddałam ją szybko do żłobka, bo chciałam wrócić do pracy. Gdy wracam i ją odbieram, to po prostu załącza mi się taka niechęć, że aż nie potrafię tego opisać.

Teściowa miała pomagać

Taka była umowa. Ja wiem, że córka jest jeszcze mała, ale od dawna już super daje radę w żłobku, to co, u teściowej by rady nie dała?

Spodziewałam się, że ona będzie mi córkę zabierać co weekend. Żebym mogła odreagować po pracy. Wyjść gdzieś czy zaprosić znajomych do domu i wypić sobie drinka w ich towarzystwie. Nic bardziej mylnego. Bo babcia uznała, że będzie brała wnusię do siebie raz na dwa tygodnie

Twierdzi, że dziecko musi spędzać czas z matką, a ja mam go dla niej tylko w weekendy. No dobrze. Może i racja. Ale w takim razie kiedy ja mam mieć czas dla siebie i moich znajomych?

dziecko płacze

Umowa była inna

Żebym ja wiedziała, że tak się to skończy, to w życiu bym się na żadne dziecko nie zgodziła.

Koleżanki mówią mi, że jak mała podrośnie, to będziemy miały przyjacielską relację, ale ja na razie co wcale tego nie czuję.

Owszem, troszczę się o nią tak, jak potrafię. Ale ona wiecznie płacze. Ciągle chce czegoś ode mnie, a ja czasem nawet nie rozumiem, czego tak naprawdę.

Nie rozumiem własnego dziecka. Jego emocji, a nie radzę sobie też ze swoimi. Czuję się tak, jak bym była z nią za karę. A przecież dziecko powinno być radością.

W dodatku mój mąż nie pomaga zbytnio przy córce. Zdarza się, że w weekend zostawia nas w domu, a sam wychodzi z kolegami. Ja też chcę się bawić. Jestem jeszcze młoda.

Nie wiedziałam, że rodzicielstwo to aż tak wielkie wyrzeczenia. Chciałabym bardziej zakumplować się z córką. Ale póki co nie wiem, jak to zrobić. Może ktoś był kiedyś w podobnej sytuacji i zechciałby opowiedzieć, jak sobie z nią poradził?

By admin

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *