Babcia Marianna mieszkała w skromnym drewnianym domku. Dzieci były mieszkańcami miasta. Zobowiązały się przyprowadzać do niej swoje wnuki. Babcia chciała zobaczyć, jak dorasta jej jedyny wnuk Ernest. Córka, jej mąż i syn przyjechali więc na lato. Młodzi postanowili zostawić dziecko z babcią na cały tydzień, ponieważ wyjeżdżali w podróż służbową. Marianna była zachwycona. Wnuczek okazał się bardzo grzeczny i posłuszny. Nawet gdy rodzice wsiadali do samochodu, nie płakał. Machnął tylko ręką.
Ale Ernest to dziwne imię. Marianna zdecydowała, że dobrym pomysłem będzie poczęstowanie wnuka. Zrobiła ciasto z jagodami. Małe dziecko chodziło po pokoju, przyglądając się wszystkiemu z zamyśloną miną. Ciągle otwierał i zamykał skrzypiące drzwi, ponieważ uważał je za interesujące. Skrzypienie zawiasów pozostało niezauważone przez jego babcię. – Chcesz trochę mleka? – Muszę trzymać się mojego harmonogramu. Co on ma na myśli?
Na kolację zjadł owsiankę w milczeniu i poszedł spać. Kot Murka zaczął drapać go po nogach. Ale on po prostu odepchnął go łapą. Babcia udawała, że tego nie zauważyła. Wstał z łóżka, umył twarz, zęby i zjadł śniadanie. Dostał od babci kawałek ciasta z jagodami. Zjadł kawałek z przyjemnością i dopiero wtedy zauważył, że coś niebieskiego i czarnego poplamiło mu ręce. Zapytał, co to jest.
Babcia powiedziała mu, że to jagody i że jego język też stanie się czarny. Poprosił o lusterko, aby mógł zobaczyć swój język, gdy otworzy usta. Kiedy to zobaczył, pospieszył do łazienki, aby umyć zęby i trzasnął drzwiami. Dlaczego trzasnął drzwiami? Następnego ranka, po umyciu zębów, wnuk wstał z łóżka i powiedział: „Czy powiesz moim rodzicom, że nie ćwiczę rano?” „Oczywiście, że nie. Zjedz śniadanie” – odpowiedziała. Wyszła na zewnątrz, by zająć się swoimi sprawami.
Nagle usłyszała śmiech.
Kiedy weszła do domu, zobaczyła swojego wnuka klaszczącego w dłonie i biegającego po pokoju za ptakiem. Ale kot natychmiast złapał ptaka i uciekł. „To zwierzę nie jest już mile widziane w domu. Nie chcę go więcej widzieć. Rozumiesz? Następnego ranka Ernest odmówił umycia twarzy. Oddychał dziwnie i ciężko. Babcia chłopca martwiła się, że włożył sobie groch do nosa.
Zapytany, potrząsnął przecząco głową. Potem jego policzek zaczął puchnąć. Groch spadł na ziemię, gdy chłopiec kichnął. „Chciałem, żeby groch wyrósł mi w nosie. A ty to powstrzymałeś. Nie widzę cię i nigdy więcej do ciebie nie wrócę” – krzyczał. Rodzice przyjechali po niego późnym wieczorem. Babcia była szczęśliwa, że udało się uniknąć wypadku. Co więcej, była w stanie się wytłumaczyć