Igor i ja znamy się od dzieciństwa. Zaczęliśmy się spotykać, gdy byliśmy jeszcze w szkole. Kiedy byłam na trzecim roku, rodzice zmusili nas do ślubu. Z czasem namiętność zniknęła. Zacząłem myśleć, że nasza miłość wygasła. Pewnego razu bardzo się pokłóciliśmy, a on powiedział w złości:
„Rozwodzimy się!”. Zgodziłam się. Kiedy mój mąż oprzytomniał, do samego końca uważał, że to wszystko było niepoważne. Igor wierzył, że ucieknę się do niego i poproszę o ponowne spotkanie. Ale tak się nie stało.
On i ja mieliśmy mieszkanie, które kupiliśmy za własne pieniądze. Musieliśmy sprzedać nasze jednopokojowe mieszkania, trochę zaoszczędzić i w końcu kupiliśmy trzypokojowe mieszkanie w centrum miasta. Po rozwodzie podzieliliśmy mieszkanie na pół. Igor był przeciwny sprzedaży mieszkania.
Chciał, żebyśmy mieszkali w nim razem, ale ja nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Powiedziałam mu więc, że sprzedam swoją połowę. Pomyślał, że nie mówię poważnie. Tydzień później przyprowadziłam pierwszych klientów do mojej części. Igor był zachwycony.
Zawołał mnie do swojego pokoju i powiedział: „Kochanie, żartujesz, prawda? Czy twoi klienci są weryfikowani? Nie możesz dać swojego udziału nieznajomym. Nie zamierzam zamieniać naszego mieszkania w hostel.
– To kup mój udział. Nie żartuję, bo tak zrobię. Wtedy będziesz musiał mieszkać z obcymi lub sprzedać swój udział za pieniądze. Czy tego właśnie chcesz? – Nie zaczynaj ze mną. Może uda nam się pogodzić. Wiesz, że cię kocham.” – Igor, zerwaliśmy, bo tego chciałeś. I szczerze mówiąc, w głębi duszy też o tym marzyłam. Miłość minęła, pomidory wyblakły, ale nadal możemy być przyjaciółmi. Wykupię twój udział.
Lubię nasze mieszkanie. W końcu to ja je wyremontowałam i urządziłam. Igor mieszka teraz sam. Wiem, że nadal mnie kocha i ma nadzieję, że uda nam się wszystko odzyskać. A ja od miesiąca spotykam się z kolegą z pracy. Nie mogę jeszcze nic powiedzieć, ale myślę, że go kocham. I nikt nie może powiedzieć, co będzie dalej.