“To jest dla mnie niepojęte! Przed chrztem pytałam, czy chrzestni będą w stanie odpowiednio zainteresować się moim synem i zarówno moja kuzynka jak i kuzyn męża potwierdzili, że tak. A teraz? Czy są jakieś Święta, czy urodziny czy jakakolwiek inna okazja, oni nigdy nie pamiętają. Ewentualnie zadzwonią z życzeniami i od czasu do czasu zdarzy się, że przyniosą jakąś czekoladę na przykład. A gdzie ich obowiązki wobec dziecka. Coś gdzieś słyszałam, że w takich skrajnych przypadkach, rodzice mogą liczyć na alimenty na dzieci od chrzestnych. Tylko gdzie złożyć wniosek?”
Obiecywali coś innego
Zanim poprosiłam chrzestnych o pełnienie tej roli, zapytałam, czy będą w stanie odpowiednio zaopiekować się dzieckiem. To oczywiste, że rodzic chrzestny musi sprawować też opiekę finansową nad synem czy córką. Dlatego ja właśnie nigdy się nie godzę zostać matką chrzestną. Ale przecież każdy ma wybór.
Ja pytałam się swojej kuzynki i kuzyna męża, czy oni są pewni, że się dzieckiem zaopiekują i powiedzieli, że jak najbardziej. No wygląda na to, że chyba trochę inaczej rozumieją tę opiekę.
Mały nic nie dostaje
Czy to są jakieś święta, czy urodziny… Ewentualnie może się doczekać życzeń przez telefon. Ja wiem, że jego chrzestni blisko nie mieszkają, ale przecież konta bankowe mają. Mogliby zrobić przelew, nawet taki szybki, jeśli o urodzinach zapomną. Ale nigdy się to nie zdarzyło. A kiedy już przyjeżdżają, to rzadko przywożą coś więcej, niż czekoladę.
No przecież mojemu synkowi jest na pewno przykro. I co to będzie na przykład na Komunii? Też z czekoladą przyjadą? A może zadzwonią tylko z życzeniami i to jak zwykle dopiero po moim upomnieniu?
Ja nie chcę ryzykować
Przeglądam różne dyskusje w internecie i gdzieś wyczytałam, że podobno jak rodzice chrzestni kompletnie nie poświęcają się chrześniakowi i o nim zapominają, to można się starać o alimenty od nich?
Nie mam pewności, czy to prawda, ale kilka matek tak pisało i ja bardzo chciałabym złożyć taki wniosek, tylko nie wiem gdzie? Może ktoś mi tutaj poradzi, jak się za to zabrać? I podpowie, jakie są w ogóle szanse na takie alimenty.
Chrzestna dużo zarabia, chrzestny też, chociaż nie wszystko wykazuje, ale ja mam dowody na to, że sobie na czarno jeszcze dorabia. Także mam nadzieję, że jakąś konkretną sumkę by syn dostał. Kupiłabym mu jakieś nowe ubrania, bo tak na co dzień to brakuje na takie rzeczy.
A może oni jakby już zobaczyli, że ja coś mogę zdziałać, to też by się bardziej zaczęli moim synkiem interesować. Przecież chrzestni to jak drudzy rodzice. Dlatego właśnie tak dopytywałam o wszystko, przed uroczystością.
Żałuję, że nie spisaliśmy sobie tego na piśmie i to przy notariuszu. Mogłam zrobić listę warunków i jakby podpisali ,to bym wiedziała, że się nie będą mogli wykręcić. A tak? To były tylko słowa.
Czekam na komentarze matek, którym udało się wywalczyć pomoc od chrzestnych. Mam nadzieję, że naprawdę jest taka możliwość.