Mój mąż i ja pieliliśmy ziemniaki, kiedy usłyszeliśmy skrobanie bramy. – To Katia z mężem i dziećmi – powiedział Dima, jakby skazany na zagładę. “Mój nastrój też opadł. “Mieliśmy tyle rzeczy zaplanowanych na dzisiaj, a to wszystko na nic. Przyjechaliśmy do ciebie. Musiałem odłożyć łopatę i pobiec do domu.

A tam mój zięć już gotował w kuchni. Jadł obydwoma policzkami owsiankę, którą ugotowałam Dimie na wieczór. – „Maria Ihoriwna, co jeszcze masz do jedzenia? Nasze dzieci są głodne”, mówi Pavlo.

“Musiałam nakryć do stołu. Kiedy rodzina zjadła wystarczająco dużo, Pavlo rozpoczął zwykłą i zmęczoną rozmowę. Widzę, że zasadziłeś dużo marchwi i masz dużo ogórków. Ale twoje wnuki jedzą te, które kupujesz w sklepie. I nie dasz nam żadnego w tym roku?”. – „Nie”, mówi Pavlo, kończąc swój chleb i ser.

“A moja córka znowu siedzi i robi z siebie idiotkę. Spojrzeliśmy na siebie z mężem. Jesteśmy zmęczeni tłumaczeniem, że zarabiamy na sprzedaży warzyw. Nie da się teraz żyć z emerytury. Mój mąż i ja mamy po sześćdziesiąt pięć lat.

Nawet w tym czcigodnym wieku nadal pochylamy się w ogrodzie i nic nie chcemy od naszych dzieci. A mój zięć chce, żebyśmy dostarczali im warzywa, ale w żaden sposób nam nie pomaga, ani pracą, ani pieniędzmi. – „I wstydź się, jesz świeże, ale twoje wnuki są narażone na wszelkiego rodzaju chemikalia! W tym momencie mój mąż nie wytrzymał: – Wynoś się z naszego domu!

Nie będę tego słuchał we własnym domu! Przypominasz sobie o nas tylko wtedy, gdy czegoś potrzebujesz! Kiedy wyszli, powiedziałam do męża: „Może nie powinieneś być taki niegrzeczny”. Od tamtego dnia moja córka w ogóle się do nas nie odzywa.

By admin

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *