Miesiąc temu straciłem wujka Rusłana. Był samotnym, bezdzietnym mężczyzną. Często odwiedzałem go po pracy, przynosiłem mu lekarstwa, jedzenie i sprzątałem jego dom. Zdając sobie sprawę, że jego stan zdrowia po ataku pogarsza się, starałem się go pocieszyć w każdy możliwy sposób. Wdzięczny za moją miłość i troskę, zostawił mi swój dwupiętrowy dom. Dom wymagał napraw, ale był mój.
Chociaż dom był wtedy pusty, nie odważyłem się go wynająć, uważając go za pomnik mojego wuja. Poza tym nie byłam finansowo gotowa na jego remont. Jednak moi krewni ze strony męża uznali, że to dobra okazja. Od mojego ślubu w 2021 roku mieszkam z nimi. Ich dom był piękny, ale życie z nimi było nie do zniesienia, zwłaszcza pod przywództwem mojej apodyktycznej teściowej Olgi Pietrowny. Ich wpływ rozciągał się również na mojego męża Myrona, który zdawał się stawiać swoje życzenia ponad moimi.
Kiedy zobaczyli dom, który odziedziczyłam, zasugerowali, że powinnam go sprzedać, a dochód przeznaczyć na ulepszenie ich posiadłości. Zdezorientowana ich intencjami i poparciem Myrona dla ich planu, stanęłam na swoim. Ten dom był moją jedyną więzią ze zmarłym wujem i nie mieli prawa się go pozbywać. Ich manipulacja sprawiła, że zaczęłam wątpić w moje małżeństwo z Myronem. Jeśli zawsze był wobec nich lojalny, to może lepiej było, żeby z nimi został.