Zaczęliśmy się spotykać, gdy byłam w dziewiątej klasie, a on studiował w instytucie. Po ukończeniu studiów oświadczył mi się, ale wyjaśniłam mu, że przede mną jeszcze dwa lata nauki i nie chcę się z niczym spieszyć. Zdecydowaliśmy, że pobierzemy się, gdy wróci z wojska. Został zdemobilizowany, a ślub zaplanowaliśmy na wrzesień. W czerwcu zdałam sobie sprawę, że jestem w ciąży. Nasze szczęście nie miało granic.
Ale jakiś czas później, w nocy, trafiłam do szpitala z poronieniem. Byłam zdruzgotana. Nie chciałam myśleć o ślubie. Myślałam, że już nigdy nie będę mogła zostać matką. Krzyczałam przez podłogę, że nie widzę kobiet, które tracą dzieci. Przez cały ten czas mój przyszły mąż był przy mnie, wspierał mnie. A jednak pobraliśmy się we wrześniu.
Wesele nie było duże. Wszyscy goście cieszyli się naszym szczęściem. Postanowiliśmy świętować nasz drugi dzień ślubu w prywatnym domu moich rodziców. A ponieważ pod koniec imprezy tylko ja byłam trzeźwa, zaproponowałam teściowej, że odwiozę ją do sąsiedniej wsi. Była z nami też moja siostra, żebyśmy nie musiały wracać. Jechałyśmy i rozmawiałyśmy. “Ty, Anka, nie czekaj na nienarodzone dziecko” – powiedziała –
“Ja na przykład robiłam to jakieś 18-20 razy. Ale jak widzisz, u mnie wszystko w porządku. Wtedy też chciałam dokonać aborcji, ale było już za późno, żeby zrobić to samemu i pójść do lekarza. Termin był bardzo długi. Więc zrobiłam to, a teraz wracam do domu z jego ślubu. Czyż nie jest fajnie?
Kiedy zobaczyła moje spojrzenie, nie powiedziała ani słowa. Odwieźliśmy ją do domu i natychmiast odjechaliśmy, gdy tylko wysiadła z samochodu. Po kilku kilometrach nie mogłem już tego znieść, zatrzymałem się, wysiadłem z samochodu i głośno płakałem. Moja siostra wysiadła i przytuliła mnie. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom i temu, że tak łatwo jej to przyszło. Po tym incydencie znów zaczęła rozmowę, ale przerwałam jej i powiedziałam, że nie będziemy poruszać tego tematu. Podobny prezent otrzymałam od teściowej w dniu mojego ślubu.
Czasami patrzę na mojego męża i po cichu wyobrażam sobie, że mogło go tam nie być. A on nie rozumie moich melancholijnych nastrojów, bo nie powiedziałam mu o tej rozmowie. Jest dobrym mężem i ojcem. A ja kocham moje nieślubne dziecko tak, jak kocham moje prawdziwe dzieci.