– “Dasha, pamiętasz, że jesteśmy zaproszeni do domu mojej mamy w sobotę?” Boris zapytał mnie, kiedy wrócił wieczorem z pracy. Przytaknęłam w milczeniu. Wcale nie chciałam iść do domu teściowej. Ale nie miałam dokąd pójść. W końcu to był dzień ślubu. Borys i ja poznaliśmy się w pierwszej klasie i od tamtej pory nigdy się nie rozstawaliśmy.
Z czasem nasza szkolna przyjaźń przerodziła się w miłość. Po ukończeniu szkoły pobraliśmy się. Zdecydowaliśmy, że będziemy mieć dużo dzieci – najpierw pięcioro, a potem zobaczymy. Nie martw się, Dasza, nasze dzieci nie będą niczego potrzebować.
Będę ciężko pracować. A teraz mam trzydzieści dwa lata. Mamy dwóch synów i córkę.
Borys, jak powiedział, zapewnia przyzwoite życie rodzinie. Znowu spodziewam się dziecka. Mój mąż promienieje szczęściem. Jedyną osobą, która nie podziela jego radości jest moja teściowa. Borys jest jej jedynym synem. Powinna być szczęśliwa, widząc swoje wnuki, ale zamiast tego chodzi ponura jak gwóźdź do drzwi i prawie się ze mną nie komunikuje. W sobotę teściowa ma urodziny. Ubrałam dzieci, zapakowałam tort, wzięłam kwiaty i prezent. Po otrzymaniu zimnego ukłonu od jubilatki w odpowiedzi na moje powitanie, przeszliśmy przez pokój, w którym nakryto stół.
Mieszkanie było już pełne gości. Wszyscy byli krewnymi mojego męża. Kilka godzin później postanowiłam dowiedzieć się, dlaczego moja teściowa ma do mnie taki stosunek. “A jak mam cię traktować? Jesteś obibokiem i darmozjadem. Siedzisz na karku mojego syna. Przez całe życie nie zarobiłaś ani grosza.
A on, biedak, pracuje dzień i noc. – Ja prowadzę dom. Wychowuję moje dzieci. Mamy trójkę dzieci, wkrótce czwórkę. Wiesz wszystko.” – Zgadza się, masz dzieci, więc nie musisz pracować. – Mamo, zwariowałaś? To moja żona i twoje wnuki” – powiedział mężczyzna ze zdziwieniem. Borys wziął mnie i dzieci i pospiesznie wyszedł.