Podczas porodu moją żonę spotkało wielkie nieszczęście – zmarła. Urodziła dwie zdrowe dziewczynki, ale odeszła. Nie mogłem sobie wyobrazić, jak żyć bez niej, jak przetrwać taki smutek. Ale nie musiałam się długo denerwować, bo miałam w ramionach dwie nowonarodzone dziewczynki, musiałam iść na urlop macierzyński i bardzo brakowało mi pieniędzy.
Przez pierwsze kilka miesięcy prawie nie spałam. Nauczyłam się opiekować dziećmi, podjęłam pracę na pół etatu, starałam się jakoś sobie radzić, robiłam wszystko, co mogłam. Ale wciąż nie miałam wystarczająco dużo pieniędzy. A potem spojrzałem na siebie w lustrze i byłem przerażony. Nie goliłem się od dawna, byłem cały zarośnięty.
Miałem też sińce pod oczami i czułem się, jakbym w ciągu kilku miesięcy postarzał się o 10 lat. Wtedy moi przyjaciele poradzili mi, żebym zatrudnił nianię na godziny i dali mi numer. Zadzwoniłam i telefon odebrała niejaka Kateryna. Niania nie była starszą kobietą, ale młodą dziewczyną, bardzo ładną.
Zostawiłam z nią córki i poszłam do fryzjera. Kiedy wróciłam, moje córki czekały na mnie w domu, śpiąc i zachowując czystość, której nie było od tak dawna. Znalazłam pracę, więc zaczęłam częściej prosić Katię o opiekę nad dziećmi. Zauważyłam, że szybko znalazła wspólny język z dziećmi.
Okazało się, że rodzice Katii zmarli w młodym wieku, a ona i jej młodsza siostra mieszkały z ciotką i wujkiem. Mieli własne małe dzieci, więc musiała nauczyć się, jak się nimi opiekować. Coraz bardziej przywiązywałem się do Katii, a kiedy wyjeżdżała na weekendy, zacząłem nawet za nią tęsknić.
Wtedy zdałem sobie sprawę, że nie mogę przestać o niej myśleć. W końcu, kiedy zacząłem dobrze zarabiać, poczułem się pewniej i wyznałem Katii, że mi się podoba. Dziewczyna to odwzajemniła.
Wtedy powiedziałem, że chciałbym zacząć się z nią spotykać i tak zaczęła się nasza miłość. Teraz Katia jest moją żoną, jest w ciąży i spodziewa się chłopca. Wkrótce nasza rodzina powiększy się o kolejnego członka.