Wasilij Stepanowicz stał na palcach i patrzył przez okno. Tymczasem jego żona, Ludmiła Igorevna, zajmowała się pościelą, rozkładaniem pościeli i rozluźnianiem poduszek. Z namysłem zdjęła koc z miotu. Wasilij narzekał niezadowolony z pracy telewizji i niechęci do głośnych dźwięków.
W końcu zgasło światło na ulicy i wyszedł na werandę w towarzystwie psa Barbosy. Barbos, wierne stworzenie, oparło się o kolana Wasilija, powodując głaskanie mistrza. Basil spojrzał na zegarek i zdecydował, że nadszedł czas, aby wrócić do domu, ostrzegając Barbosa, aby zachowywał się cicho.
Wchodząc do domu, stwierdził, że zapomniał zamknąć drzwi, co wywołało kolejną falę niepokoju. Potem Wasilij poszedł do kuchni, przyciągnięty zapasem lodówki i aromatem świeżo przygotowanego borszu i ciast. Żołądek odpowiedział na jego pragnienie narzekając.
Spokojny porządek dnia Wasilija został naruszony przez nagłe przybycie jego teściowej. Spokojnie przyjął jej wizytę, uspokajając się, że będzie ona krótkotrwała. Przez kilka dni tolerował jej interwencję, zmuszając się do jedzenia jej zdrowego jedzenia. Jednak jego cierpliwość zniknęła, gdy odwiedził go jego przyjaciel Siergiej, i wyrzucił swoje niezadowolenie w swoim towarzystwie.
Niestety jego teściowa i żona usłyszały jego skargi, chowając się za krzakiem porzeczki. Spowodowało to kłótnię, która zakończyła się, gdy Wasilij ogłosił podział rangi i przeniósł się do stodoły.
Życie w stodole było trudne, szczególnie bez udogodnień, takich jak telewizja czy gorące jedzenie, ale Basil przetrwał. Gdy jego „wygnanie” ciągnęło się dalej, myśli o szczelinie zniknęły. Chciał pojednania, ale duma na to nie pozwalała. Co dziwne, Ludmila również nie próbowała zakończyć tego nieporozumienia. Pewnej nocy Wasilij udał się do lodówki w ciemnej kuchni, ale po drodze przewrócił stołek.
Z zaskoczenia rzucił też miskę, wylewając na siebie lepki płyn. Ze strachu poślizgnął się i upadł na podłogę. Nagle światło się włączyło i do drzwi pojawiła się wściekła Ludmiła. Krzyczała, że Wasilij butelkował swój domowy dżem, zmuszając go do sprzątania do rana.
Gdy tylko wstało słońce, zebrał się, a następnie wymknął na przystanek autobusowy. Do południa Vasyl dotarł do sąsiedniej wioski, gdzie kupił wino i drogie ciasto. Zamierzał naprawić swoją żonę i teściową. Stał u ich progu, mrucząc o swojej głupocie i przepraszając. Teściowa powitała go ciepłym uśmiechem, wskazując w ten sposób na możliwe pojednanie.