Nie planowałam wracać do domu w czasie świąt, żeby nie wydawać niepotrzebnie pieniędzy, ale mój syn i córka tak bardzo nalegali, że uległam. I tak wczoraj przyjechałam do domu – i nadal nie mogę się uspokoić: łzy płyną mi po policzkach. Otrzymałam taką niespodziankę…

Przez pięć lat pracowałam we Włoszech, oszczędzając pieniądze na zakup domu. Moje dzieci i ja mieszkaliśmy z matką w mieszkaniu w stolicy, ale kiedy zmarła, musieliśmy sprzedać dom i podzielić pieniądze między naszą trójkę: mam jeszcze brata i siostrę.

Za uzyskane pieniądze udało nam się kupić dom w wiosce z dala od miasta, ale wciąż musieliśmy zarabiać na zakup nowego mieszkania. W ciągu tych pięciu lat wróciłem do domu tylko dwa razy.

Ciężko pracowałem i oszczędzałem każdy grosz dla moich dzieci. Kiedy przyjechałem, moje dzieci zabrały mnie do mieszkania mojej najstarszej córki w stolicy. Nie zwracałem zbytniej uwagi na mieszkanie, ponieważ było wynajęte i cieszyłem się, że zobaczę moje dzieci. Jednak podczas kolacji mój syn położył klucze na talerzu przede mną. Nie rozumiałam, co się dzieje, ale moja córka wyjaśniła, że mieszkanie nie jest wynajmowane: należy do mnie.

Byłem zdziwiony, ponieważ mieszkanie było już umeblowane, a ja zdecydowanie nie wysłałem wystarczająco dużo pieniędzy na dwupokojowe mieszkanie w stolicy. Wtedy mój syn wyjaśnił, że jego szef niedawno zdecydował się zrezygnować ze swojego mieszkania, a kiedy usłyszał o życzeniu ich rodziny, natychmiast zaproponował, że je od niego kupi. Dzieci dołożyły swoje oszczędności, a brakującą kwotę podzielili na pół.

Nie mogłam przestać płakać: ja wysyłałam im pieniądze na urodziny i święta, a one oszczędzały każdy grosz, żebym mogła jak najszybciej wrócić z Włoch i wieść spokojne życie w ojczyźnie… Słowa nie oddadzą tego, jak bardzo je kocham. I jak bardzo jestem z nich dumny…

By admin

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *