Lyuba i ja poznaliśmy się, gdy byliśmy studentami. Pochodziła z innego miasta i mieszkała w tym samym akademiku co ja. Studiowałyśmy na różnych kierunkach.
Po 2-3 miesiącach zaczęłyśmy się witać, a potem wymieniać zdaniami. Za każdym razem stawaliśmy się przyjaciółmi. Wkrótce nasza przyjaźń przerodziła się w miłość, a po ukończeniu studiów pobraliśmy się. W moim życiu małżeńskim byłem szczęśliwy i szaleńczo kochałem moją żonę. I od pierwszego dnia nie pracowała, to była moja zasada.
Moja żona ma wiele do zrobienia w domu i w pracy, i nie ma już czasu na pracę. Co ze mnie za mąż, jeśli nie mogę zapewnić jej wszystkiego, czego potrzebuje? Ale mieliśmy jedno „ale”. Nie mogliśmy mieć dzieci. Chodziliśmy do różnych lekarzy, ale nic nie działało.
Wydaliśmy fortunę na te wszystkie badania, ale bezskutecznie. Aż pewnego wieczoru wróciłem do domu z pracy i Lyuby nie było w domu. Zobaczyłem kartkę na stole: „Przepraszam, miałam innego mężczyznę na boku,
Zaproponował, że pojedzie do swojej ojczyzny, a ja się zgodziłem. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.” Byłem gotów oddać wszystko, by ją odzyskać. A nawet wybaczyć zdradę z mojej strony. Szczerze. Ledwo odzyskałem przytomność i każdego dnia modliłem się do wszystkich bogów, by przywrócili mi Lyubę.
A rok później, kiedy wychodziłem do pracy, zobaczyłem ją na progu, ale w ciąży. Wpuściłem ją z powrotem bez słowa i wymówki i powiedziałem, żeby o wszystkim zapomniała i nigdy nie pamiętała. Teraz znów mamy szczęśliwą rodzinę i syna, którego kocham jak własnego.