Mam dwie córki, Nataszę i Wasylisę, bliźniaczki. Od momentu narodzin, mój mąż i ja żyliśmy tylko dla nich: zawsze kupowaliśmy im to, co najlepsze, robiliśmy wszystko, aby czuły, jak bardzo je kochamy.
Z drugiej strony, zawsze sprawialiśmy, że czuły się równe. Dawaliśmy im takie same prezenty. Ale jeśli któryś z gości przyniósł im inne prezenty, potrafili zrobić wielką aferę o to, kto jest lepszy, a kto gorszy.
Czasami dochodziło do absurdalnych sytuacji: robiłam im takie same fryzury, żeby się o to nie kłóciły. Kiedy zapisywaliśmy dziewczyny na tańce, spędzały całe zajęcia próbując pokazać sobie nawzajem i wszystkim innym obecnym, kto jest najlepszy.
A kiedy były zakochane w tym samym chłopaku, wyrywały sobie włosy z głowy. W jakiś sposób mój mąż i ja zdaliśmy sobie sprawę, że to dwie różne osoby.
Nawet jeśli są bliźniakami, nie możemy kontrolować ich losów do końca życia, prawda? Kiedy zmarł mój ojciec, zostawił mi swój dom.
Postanowiłem się nim zająć i wynająć jednopokojowe mieszkanie dla moich sióstr. Wreszcie będą mogły mieszkać oddzielnie. Pomimo naszych starań, siostry wybrały dokładnie takie same tapety i meble. A potem razem ogłosiły, że wychodzą za mąż.
Na początku byliśmy szczęśliwi, ale bardzo szybko zdaliśmy sobie sprawę, że się pospieszyliśmy. W każdym razie pewnego dnia Natalia zadzwoniła i poprosiła nas, abyśmy kupili jej i jej mężowi wakacje nad morzem. Razem z mężem wysłaliśmy jej tyle pieniędzy, ile zażądała.
Kilka godzin później zadzwoniła do Vasylisa. Zażądała od nas bonu, mówiąc, że wysłaliśmy go jej siostrze, a ona jest gorsza. Ale nie mieliśmy już żadnych oszczędności, więc powiedzieliśmy Vasylisowi, że nie możemy jej pomóc. Teraz Vasilina z nami nie rozmawia. A ja nie wiem, jak się z nią pogodzić. W końcu wciąż nie mamy pieniędzy na voucher.