“Posiadanie wnuków to było moje największe marzenie, więc kiedy urodziła się Zosieńka to nie mogłam opanować łez szczęścia. Chyba byłam u mojego syna i jego żony codziennie z wizytą przez pierwsze kilka miesięcy. Zosieńka ma podobny charakter do mnie, podobne zainteresowania. Jestem dumna z tej małej dziewczynki i uchyliłabym jej nieba. Nie mam jednak wysokiej emerytury, więc brak prezentów materialnych wynagradzam wnuczce czasem spędzonym razem oraz wspólnymi zabawami”.
“Myślałam, że sprawiam tymi upominkami przyjemność”
Zosia skończyła ostatnio 7 lat, więc zaczęła się z niej robić mała modnisia. Uwielbia się stroić, zakładać kolorowe sukienki, nawet ma torebki dopasowane kolorystycznie do butów. Z mojej emerytury ciężko byłoby mi kupić jakieś drogie ubrania, więc znalazłam rozwiązanie. Wynajduję ubrania na promocjach w marketach, a czasami uda mi się znaleźć też coś ciekawego w sklepach z używaną odzieżą.
Zosia zawsze jest taka wdzięczna, skacze z radości, że ma nowe ubranie do swojej kolekcji w szafie. Myślałam, że sprawiam tymi upominkami przyjemność wnuczce i jej rodzicom. Okazało się jednak, że jest zupełnie inaczej…
“Nie stać mnie na nic droższego”
Kilka dni temu rozmawiałam z synową, że omówić, o której konkretnie przywiozą do mnie Zosię, bo Ania z moim synem wybierali się na jakąś parapetówkę do swoich znajomych. Moja wnusia miała zostać u mnie na noc, więc powiedziałam Ani, żeby nie brała żadnych ubrań, bo ostatnio zostawili piżamę, a następnego dnia ubiorę Zosię w nową sukienkę, którą właśnie kupiłam.
Wtedy dowiedziałam się od synowej, żebym przystopowała z kupowaniem ubrań dla Zosi. Najpierw starała się elegancko wybrnąć z sytuacji, twierdząc, że po prostu nie mają już gdzie tych wszystkich ubrań chować. Wiedziałam, że nie o to chodzi, bo tak dużą szafę, jaką ma Zosia, to mało kto taką posiada. Wtedy Anna przyznała mi się, że wolałaby zamiast kilku tandetnych czy kiczowatych (już teraz nie pamiętam jak to sformułowała) sukienek, kupiła jedną porządną ze znanego sklepu i z dobrym składem.
Zabolały mnie te słowa. Nie dlatego, że nie zdawałam sobie sprawy, że może nie są to ubrania z najwyższej półki, ale miałam na celu sprawienie radości wnuczce. Dałam tyle, ile mogłam. Nie stać mnie na nic droższego i uważam, że Anna już mogła darować sobie ten komentarz, a ubrania oddać bardziej potrzebującym dzieciom.
No nic, chciałam tylko się wyżalić, może i biedna ze mnie babcia, ale na pewno daję z siebie wszystko, żeby mieć dobry kontakt z moją Zosieńką.