Czy dziadkowie mają obowiązek zajmować się wnukami nawet wtedy, gdy nie mają na to ochoty? Wszystko zależy oczywiście od rodzinnych ustaleń, lecz nie każda babcia ma ochotę angażować się w rolę opiekunki kosztem swojego czasu przeznaczonego na odpoczynek. Pani Bożena przez długi czas nie miała odwagi zaprotestować, lecz w końcu powiedziała dość.
Zbuntowana babcia: „Nie jestem darmową nianią na telefon”
Pomoc dziadków przy wychowywaniu dzieci przez młodych i niedoświadczonych rodziców jest niczym złoto w nieorganicznych ilościach. Wiedzą o tym tylko ci, którzy mieli lub mają taką możliwości, aby z niej skorzystać.
Pani Bożena z województwa świętokrzyskiego przez długi czas robiła wszystko, co mogła, aby wesprzeć synową i syna w tej jakże niełatwej roli rodzica, lecz w końcu postanowiła z tym skończyć. 56-latka czuje się wykorzystywana, a przez swoje dobre serce zatraciła samą siebie oraz swoje zainteresowania.
Pomagałam tyle, ile mogłam zarówno przy pierwszym, jak i drugim dziecku. Jeździłam albo później już do mnie przywozili młodszego i starszego, jak trochę podrósł, ale miarka się przebrała. Wiem, że młodym może być ciężko, ale mieli już wystarczająco dużo czasu, aby zdobyć doświadczenie. Nie jestem darmową nianią na telefon, ale nikt nie pomyśli o tym, że ja też jeszcze pracuję, a po pracy chciałabym odpocząć i zająć się sobą. Przedstawiłam sytuację synowi i zaznaczyłam, że jestem dostępna tylko w nagłych sytuacjach, a nie dlatego, że synowa chce w spokoju obejrzeć film
„Syn i jego żona uważają, że niańczenie ich dzieci, to mój obowiązek”
Syn oraz synowa Pani Bożeny nie podzielają jej zdania i wychodzą z założenia, że opieka nad wnukami należy do obowiązków każdej babci niezależnie od okoliczności. 56-latka podkreśla, że każda pomoc wynika jedynie z jej dobrej woli, a nie z wymuszonego obowiązku.
Niestety nie obeszło się bez kłótni, bo syn i jego żona uważają, że niańczenie ich dzieci, to mój obowiązek, a gdzie druga babcia?! Matka synowej idealnie sprawdza się w roli babci, do której jeździ się w niedzielę na trzy godziny i nie na dłużej, bo ona ciężko pracuje w urzędzie miasta. Tak było od samego początku, bo jak sobie przypomnę, to nigdy żadnemu wnukowi nie zmieniła zasikanego pampersa, bo się brzydziła. Ja wychowałam trójkę swoich dzieci. Sama w czasach młodości nie miałam lekko i poza mężem nie miałam obok siebie osoby, na którą mogłabym liczyć, dlatego do pomocy zawsze jestem pierwsza. Niestety to obróciło się przeciwko mnie. Przysłowie o dawaniu palca opisuje najlepiej ten nieszczęsny proceder. Dobrze, że córki mieszkają ze swoimi rodzinami kilkaset kilometrów stąd, bo chyba nie wytrzymałabym nerwowo
Podrzucacie czasem dzieci do swoich rodziców? Co myślicie o podejściu Pani Bożeny?