Pan Paweł miał dużą rodzinę: on, jego żona i 3 synów. Dwaj synowie, Sławek i Jarek byli pracowici, kochali podróże, a średni syn – Marek był równie pracowity, jednak wszystko robił na opak, próbował wymyślać własne metody na pewne rzeczy.

– Marek! – krzyczał ojciec – Znowu robisz eksperymenty? Zadam ci pytanie. Chodź tu!

Ale chłopak w takich momentach nie szedł do ojca, ale wręcz uciekał od niego jak najdalej.

Po szkole podstawowej zaskoczył ojca: powiedział, że już chce pójść na studia.

– No i co z tego? – zagotował się ojciec. – Nie skończyłeś jeszcze liceum, a już gdzieś się wybierasz? Do miasta? Co Ci miasto da? Co tam zrobisz? Musisz być bliżej domu, wtedy zawsze będzie ci lepiej. Nie wymyślaj!

– Nie denerwuj się -powiedziała nagle wtedy matka. – Widzisz, jego pragnienie wiedzy. Zobacz jakie eksperymenty tworzy….

– Z tych eksperymentów cały powiat się śmieje!

– Dla mnie jego wynalazki są pomocne, oszczędzają czas w domu i ogrodzie. Niech przynajmniej skończy liceum, wtedy zastanowimy się nad studiami.

Ojciec mruczał, mruczał, ale w końcu zgodził się.

-Niech będzie. Niech idzie. Ale aby wszystkie swoje obowiązki w domu wykonywał. Nieważne, że się uczy.

Tak więc Marek ukończył szkołę, ale ojciec nadal był przeciwny studiom.

– Potrzebujemy pomocnika. Sławek jeszcze nie wrócił z wojska, a Jarek ciągle chodzi do szkoły. Za dużo mamy pracy w domu  żeby zostać z tym wszystkim samym.

Tak więc Marek pozostał we wsi. Często był widywany jednak z miejscowym inżynierem. Inżynier nakłonił go do złożenia dokumentów na studia zaoczne.

– Marek – masz mądrą głowę. Musisz się dalej uczyć. Wiem, że ojciec jest przeciwny. Ale możesz pomóc, aby praca na polach była łatwiejsza i mniej kosztowna.

Główny inżynier poszedł nawet do ojca chłopaka i próbował sprawić, by pozwolił synowi studiować, jednak wysiłek poszedł na próżno.

Minął rok. Marek pomimo zakazu złożył dokumenty na uniwersytet i dostał się. Zapisał się na studia zaoczne, aby nadal pomagać w domu. Przez długi czas nie wiedział, jak powiedzieć o tym ojcu, ale kiedy nadszedł czas na pierwsze egzaminy, musiał wyjawić prawdę.

– Co za syn mi się trafił!  Tylko uczyć się, do miasta jechać chce…

– Czy ja potrzebuję miasta? Otóż nie….potrzebuję wiedzy. Tak, wyjeżdżam od ciebie tylko 2 razy w roku i tylko na kilka tygodni…..

Ojciec nadal dąsał się i nie akceptował wyboru syna.

– A może znajdziesz sobie żonę w mieście? – ojciec próbował go zdenerwować

– No Tato….to już moja sprawa…

– A u sąsiadki taka piękna córka jest! Życzę ci żebyś się z nią ożenił!

Marek zaśmiał się.

– Nie lubię jej, przepraszam.

Ojciec zaczął narzekać, że dzisiejsza młodzież zapomina o swoich obowiązkach w domu  i w ogóle przestała szanować starszych. Bez względu na to, jak ojciec próbował trzymać Marka blisko siebie, nadal nie mógł tego zrobić.

Kilka lat później Marek ukończył studia i wyjechał do miasta do pracy. Dostał tam mieszkanie, ożenił się, a jakiś czas później urodziło mu się dwoje dzieci.

Oczywiście często przyjeżdżał do rodzinnego domu i pomagał, co mógł, ale ojciec nie mógł zaakceptować jego wyboru. Tak narzekał, że zawsze ich rodzina była wiejska, a nie miejska i gdyby nie syn, to tak też by zostało.

Marek często zapraszał wszystkich swoich do siebie, ale żaden z jego krewnych nigdy nie przybył. Pewnego dnia mężczyzna wrócił z pracy do domu i zobaczył ojca w swoim mieszkaniu.

– Co się stało, Ojcze?

– Tak, wszystko w porządku, synu – zaczął mówić ojciec, a potem nagle podszedł do niego, wziął za ręce i powiedział. – Mamy kłopoty, synu. Twoja matka jest chora. Lekarz powiedział, że trzeba zabrać ją do szpitala w mieście. Ale jak ją tu zabrać.. Musisz nam pomóc.

– Nie martw się – Marek zdjął ręce Ojca i poklepał go po ramieniu. – Wszystko będzie dobrze. Przeniosę matkę do szpitala w naszym mieście i będę ją tam odwiedzał . Zostań u nas dzisiaj, a jutro zawiozę Cię na wieś. Albo chcesz, zostań z nami, podczas gdy matka będzie w szpitalu, a Sławek i Jarek będą opiekować się gospodarstwem.

Ojciec zatrzymał się u syna. Codziennie odwiedzał żonę, a gdy tylko jej stan się poprawił, trochę się uspokoił.

– Tato, może zabiorę cię na wycieczkę do mojej fabryki? Zobaczysz, jak ciągniki są montowane i gdzie pracuję.

-Cóż, chyba mogę pójść.- powiedział ojciec.

Następnego dnia pojechał z synem do pracy. Był zaskoczony, że wszyscy bardzo szanują Marka. Syn pokazał mu, jakie ulepszenia wymyślił dla ciągnika, jak przeszły testy i jakie zmiany zostały wprowadzone.

Pan Paweł  po raz pierwszy w życiu poczuł dumę ze swojego syna i w głębi duszy był zadowolony, że go nie pomylił i poszedł własną drogą w życiu.

By admin

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *