Ja i Mateusz darzyliśmy się uczuciem od dawna i planowaliśmy się pobrać. Niestety nasz ślub nie doszedł do skutku z powodu jego matki. Zrobiła wszystko, żeby zepsuć nasze plany i zniechęcić syna do poślubienia mnie. Po pewnym czasie przypadkowo spotkałam ją w supermarkecie. Kobieta uprzejmie podeszła, przywitała się i zapytała, dlaczego przestałam przychodzić w odwiedziny.
Mateusz był moją pierwszą miłością, jeszcze ze szkoły średniej. Spędzaliśmy romantyczny czas, dużo spacerowaliśmy, ale wiedzieliśmy, że nie powinniśmy spieszyć się z zawarciem małżeństwa, ponieważ najpierw chcieliśmy zdobyć wykształcenie i w pełni uniezależnić się od rodziców.
Spotykaliśmy się przez niecałe 2 lata, a potem poszliśmy na studia. Ja mieszkałam w akademiku, a on został z rodzicami. Przeprowadziłam się do większego miasta z naszego małego miasteczka, ponieważ miałam większe aspiracje niż mój partner i nie znalazłam dla siebie kierunku blisko domu rodzinnego. Po ukończeniu studiów oboje znaleźliśmy pracę, a ja wraz z przyjaciółką wynajęłyśmy mieszkanie.
Z każdym rokiem nasz związek stawał się silniejszy, więc bardzo się ucieszyłam, gdy Mateusz mi się oświadczył. Wcześniej nie poznałam jego rodziców, mimo, że nasz związek trwał tyle lat. Jakoś nie miałam takiej potrzeby, gdy byłam w liceum, a potem zwyczajnie nie było na to czasu. Dopiero po oświadczynach zaczęliśmy się przygotowywać do pierwszego spotkania z rodzicami Mateusza.
Jego rodzice ucieszyli się z tej wiadomości, ale potem zmienili zdanie. Absolutnie im nie odpowiadało, że mieszkam w Warszawie.
– A dlaczego nie chcesz mieszkać tutaj? Mateusza nigdy nie ciągnęło do wielkiego miasta. Nie mogłaś studiować z nim? Przecież też byś sobie znalazła pracę. – przyszła teściowa bombardowała mnie pytaniami, mierząc mnie spojrzeniem od stóp do głów.
– Składałam dokumenty w różnych miastach, ale zawsze marzyło mi się studiować w Warszawie i udało mi się. Potem szybko dostałam pracę, wynajęłam mieszkanie i myślę, że mi tam dobrze, a Mateusz nigdy nie mówił, że chce zostać w rodzinnym mieście na stałe.
– A gdzie zamierzacie mieszkać? – Nie przestała być podejrzliwa.
Odpowiedziałam, że będziemy wynajmować mieszkanie, a z czasem planujemy wziąć kredyt. Po moich słowach kobieta przestała mówić. Spędziliśmy kilka minut w niewygodnej ciszy, wypiliśmy herbatę i wstaliśmy od stołu.
To spotkanie przypominało mi przesłuchanie. Mateusz zaproponował, że mnie odprowadzi. Zanim wyszłam, zajrzałam do toalety i usłyszałam to, czego nie powinnam była usłyszeć. Matka zabroniła mu się ze mną ożenić i zapewniła, że jestem dla niego tylko przez ich mieszkanie. Jej groźby obejmowały to, że nie będzie już dla niej synem, jeśli będzie kontynuował związki ze mną.
Po tym nasze relacje stopniowo się pogorszyły. Kwestia kredytu zawsze prowadziła do kłótni, a z czasem stało się to bardzo męczące. Nie przyznałam się, że słyszałam ich rozmowę z mamą, ale wydawało się, że jednak miała na niego duży wpływ. Rozstaliśmy się w lutym, a w kwietniu miałam urodziny. Rodzice przyjechali do mnie w odwiedziny.
Nie spodziewałam się, że podarują mi mieszkanie, nawet o tym nie marzyłam. Dostałam od nich klucze do kawalerki, która znajdowała się niedaleko wynajmowanego przeze mnie mieszkania. Mimo tego, że moje nowe mieszkanie było w opłakanym stanie i musiałam sama pokryć koszty remontu, poczułam się naprawdę szczęśliwa. To był najcudowniejszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam.
Ten remont w moim własnym kąciku ciągnął się przez cały rok, ponieważ z pieniędzmi nie było tak łatwo, jakbym chciała. Potem pewnego dnia spotkałam matkę Mateusza w supermarkecie. Zaczęła nazywać mnie córką, opowiedziała, że słyszała o moim mieszkaniu i była zdziwiona, dlaczego nie poprosiłam jej syna, żeby pomógł mi z remontem.
Starałam się jak najszybciej zakończyć naszą rozmowę i odejść. Według niej Mateusz nadal nie był sobą z powodu naszego rozstania. Jednak jego czyny na to nie wskazywały – przez cały rok nawet raz nie zadzwonił ani nie napisał. Prawdopodobnie wciąż szukał odpowiedniej narzeczonej dla matki. Jeśli tak stoi sprawa, to nie żałuję niczego. Dobrze, że nie będę miała nic wspólnego z tą kobietą.