Dziś, mając 48 lat, w odbiciu lustra widzę tylko starzejącą się i bardzo zmęczoną życiem kobietę. Oto co znaczy całkowicie poświęcić się swoim dzieciom do ostatniej minuty, które dorosły i rozjechały się, każde ma swoje życie i swoje zainteresowania, a mąż pewnego dnia po prostu odszedł do innej, wybrał życie z nią.

I kto jest winny w tej sytuacji?

Wyszłam za mąż bardzo wcześnie, byłam jeszcze bardzo młoda. Zaproszeni goście na weselu od razu domyślili się, że mój małżeństwo nie wynikało z prawdziwej miłości, lecz wyszłam za mąż, ponieważ już spodziewałam się dziecka i wkrótce zostanę matką.

Wkrótce urodził się nasz mały syn i absolutnie wszystkie domowe obowiązki oraz opieka nad małym dzieckiem spadły tylko na moje barki. Taka sytuacja, jak u nas, obserwuje się teraz w większości rodzin.

Wtedy bardzo bolało mnie, że mąż, tak bym to ujął, żył tylko dla siebie, tylko swoimi pragnieniami i przekonaniami, był młody, życie było dla niego jeszcze interesujące, a w domu ciągle zmęczona żona codziennymi obowiązkami, brudne pieluchy i małe dziecko, które nie daje spać w nocy, a w dzień odpocząć.

A niedługo dowiedziałam się, że spodziewam się drugiego dziecka. Mężowi to wcale się nie podobało, często się denerwował, był nerwowy i nawet raz wyszedł z domu. Później zaakceptował tę wiadomość jako coś oczywistego i życie toczyło się jak wcześniej, choć nie mogę powiedzieć, że żyliśmy dobrze. Urodziła się córka, a moje życie zamieniło się w ciągłą pracę bez odpoczynku.

Całkowicie poświęciłam się wychowywaniu dzieci i uspokajaniu mojego męża – ciągle narzekał, że ma problemy w pracy, a w domu w ogóle nie wiadomo, co się dzieje, i nie ma chwili na odpoczynek.

25 lat przeleciało dla mnie osobiście jak jeden dzień, ale bardzo intensywny i ciężki dzień. Gdybym teraz usiadła i opowiedziała w dwóch słowach, co się wydarzyło przez cały ten czas i jak żyłam, historia miałaby dość smutny koniec.

Dosłownie sama postawiłam syna i córkę na nogi. Sama biegałam i odprowadzałam ich do przedszkola, a potem do szkoły. Chciałam, aby wyrosli na wykształconych ludzi, dlatego moi dzieci uczęszczały na różne naukowe i sportowe koła. Na to potrzebne były pieniądze, których nam z mężem wiecznie brakowało.

Dlatego później, na dodatek do wszystkiego, pracowałam jak koń na dwóch pracach. Pomogłam dzieciom zdobyć wyższe wykształcenie i znaleźć pracę, zawsze kroczyłam obok nich przez całe życie. Gdziekolwiek by nie byli, zawsze byłem przy nich z pomocą i dobrą radą.

A w zamian nic za to nie otrzymałam: syn wyjechał za granicę i tam mieszka, a córka wyszła za mąż i teraz siedzi na urlopie macierzyńskim. Mąż także przestał mnie potrzebować. Gdy obchodziliśmy moje 45. urodziny, odszedł do młodej kobiety.

Od 3 lat żyję całkiem sama: mąż tak i nie wrócił do mnie, ma już swoją rodzinę tam, a dzieci rzadko dzwonią, by dowiedzieć się, jak się mam. I czasami wydaje mi się, że to ich w ogóle nie interesuje, jestem dla nich czymś z przeszłości, dla nich jestem całkiem daleka.

Wielu moich znajomych i kolegów z pracy mówi, że los daje mi drugą szansę – żyć dla siebie. Ale tak przyzwyczaiłam się do dawania innym wszystkiego najlepszego, żyć dla innych, że nie wyobrażam sobie życia dla siebie samej.

Przez te ostatnie 3 lata samotności zrozumiałam wiele rzeczy: nie powinnam wcześniej tak bezmyślnie harować w pracy i biegać bez chwili odpoczynku za dziećmi i swoim mężem. Co z tego wyniosłam?

Syn i córka teraz mnie w ogóle nie potrzebują. Mają swoje młode życie, w którym nie ma miejsca dla matki, wspominają mnie tylko przy wielkich świętach i ciągle oczekują ode mnie tylko pomocy i upominków. Mąż przeniósł się do innej kobiety, gdy zacząłem pracować na dwóch pracach. Oto on przeniósł się do innej kobiety. A w lustro nawet bałam się spojrzeć.

Powinnam była zobaczyć młodą babcię, a widzę tylko starą i zmęczoną twarz samotnej kobiety. I pytam się, dlaczego tak nie kochałam się przez ostatnie 25 lat? Aby zostać nikomu niepotrzebną starą kobietą? Kto jest winny, powiedzcie?

Nie wiem, jak się z tym pogodzić, co robić dalej? W końcu najlepsze lata mojego życia minęły, są już za mną. Jak mogę jeszcze stać się szczęśliwą kobietą?

By admin

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *