Rozwód moich rodziców bardzo wpłynął na moje życie. I chociaż teraz jestem już dorosłą osobą, wciąż odczuwam skutki tego wydarzenia.
Rodzice wcześnie zrozumieli, że trudno im razem żyć, i rozwiedli się, gdy miałam 10 lat. Inicjatorką rozwodu była mama. Jednak nigdy tego nie przyznała i za wszystkie swoje problemy obwiniała ojca. Mama ciągle narzekała, że ojciec zabrał jej najlepsze lata, zniszczył jej młodość i takie tam.
Byłam wtedy za mała, żeby to wszystko zrozumieć. Zgadzam się, że ojciec nie był ideałem, ale można było obejść się bez rozwodu albo przynajmniej bez wzajemnych oskarżeń. U mnie też nie wszystko układa się idealnie z mężem, ale staram się rozwiązywać problemy, a nie je zaostrzać.
Po rozwodzie mama była kategorycznie przeciwna, żebym spotykała się z tatą. Nastawiała mnie przeciwko niemu i robiła wszystko, żebym się od niego odwróciła. Ale ja kochałam tatę, bez względu na to, co mówiła mama. Ojciec też mnie kochał i ciągle szukał ze mną kontaktu, spotykaliśmy się potajemnie.
Ojciec płacił na mnie alimenty i dawał jeszcze dodatkowe pieniądze, ile było trzeba. I choć mama oczerniała ojca, pieniądze od niego przyjmowała bez sprzeciwu. Na moje 18. urodziny ojciec podarował mi mieszkanie, ale ukryliśmy to przed mamą, bo baliśmy się jej reakcji.
I nie bez powodu, bo kiedy mama się dowiedziała, urządziła taką scenę, że nie mogliśmy jej uspokoić. Mama powiedziała, że zamieniłam ją na mieszkanie i że nie mam sumienia.
Tak mnie to wszystko zmęczyło, że nawet nie próbowałam się tłumaczyć. Dlaczego miałabym czuć się winna tylko dlatego, że utrzymuję kontakt z własnym ojcem? Mama nie ma racji, ale tego nie przyzna. Tata zawsze był moim wsparciem, a nie chodzi tu o pieniądze. Nie mam powodu, żeby go nienawidzić. Zrobił dla mnie znacznie więcej niż mama.
To mieszkanie od ojca ostatecznie skłóciło mnie z mamą. Nie wybaczyła mi tego. Nie chce się ze mną kontaktować, nawet nie wpuszcza mnie do domu. Mama uważa mnie za zdrajczynię.
Tata pomógł mi otworzyć własny biznes, więc skupiłam się na karierze. Mam dość przepraszania mamę za coś, czego nie rozumiem. Przez 7 lat nie miałyśmy kontaktu, nie przyszła na moje wesele. A ostatnio sama mnie znalazła, bo w jej życiu zaczęły się problemy.
Mama nieudanie wyszła za mąż i jej mąż przekonał ją, żeby sprzedała mieszkanie na spłatę długów. Teraz nie ma ani męża, ani mieszkania. Mama ma nadzieję, że przyjmę ją do siebie, do mieszkania, które kupił mi ojciec i przez które się pokłóciłyśmy. Czy będzie w porządku wobec taty przyjąć teraz mamę w tym mieszkaniu?