2 lata temu mój syn poznał Swietłanę. Była słodką, wykształconą dziewczyną w pracy. Oczywiście polubiłem ją. W ciągu 2 lat jej syn oświadczył się jej.
Ślub odbył się w naszym mieście (dom Swietłany był w innym odległym mieście, a tutaj mieszkała w wynajętym mieszkaniu), tego samego dnia, w którym się przeprowadziła. Mój syn i ja mieszkaliśmy w mieszkaniu kupionym za niewielką część mojej ciężkiej pracy.
Kiedy Swietłana wprowadziła się do nas, nie naciskaliśmy zbyt mocno, ale kiedy urodziła się moja wnuczka, dom stał się zauważalnie mniejszy. Potem zająłem się moją starszą matką. Prawie codziennie do niej jeździłam. Tu widzę – problemy zaczęły się od synowej i jej syna.
Postanowiłam na jakiś czas zamieszkać z mamą – rozwiązałoby to ich problemy rodzinne, a ja byłabym bliżej mamy. Ich konflikty stawały się coraz poważniejsze.Syn zaczął często do nas zaglądać, a kiedy wnuczka skończyła rok, przeniósł rzeczy do mojej mamy i do mnie.
Ja spałam na kanapie, mama na łóżku, a syn wstawił łóżko do kuchni… Myślę, że nie trzeba mówić, że w takich warunkach nie dało się długo żyć. Próbowałam rozmawiać z synową – mieszkała w moim domu, a my jakoś żyłyśmy z mamą. Swietłana, oczywiście, jest dziewczyną z charakterem.
Powiedziała, że nigdy nie wróci do ojczyzny, a w tym momencie już przepisałem pannę młodą. Zamieniliśmy jeszcze kilka słów, ale nic nie wyszło. Nie miałem nic do stracenia, wystąpiłem o siostrę. Sąd orzekł, że do trzeciej rocznicy wnuczki Svety może mieszkać w moim domu.
Wtedy nasza sytuacja finansowa pogorszyła się – syn płacił podwójne alimenty, a razem z pożyczką wyniosły ponad połowę pensji, nie mieliśmy innych dochodów. Rok później dowiedzieliśmy się, że Svetka ma współlokatorkę. Wtedy urodził im się syn, a rok później – drugi syn.
Sąd nie zwrócił nam domu, ponieważ mieszkała w nim samotna matka z kilkorgiem dzieci i niepełnosprawnym dzieckiem. Ale na początku brzmi to bardzo smutno. W rzeczywistości Swietłana i jej nowy kochanek żyli razem śpiewając, to nasza trójka cierpiała w małym mieszkaniu.
Ta sprawa nie jest jeszcze zamknięta. Nie wiem, jak wyrzucić teściową z domu. Zrozum, będziemy płacić alimenty, nie wypieram się wnuczki, nie mamy gdzie mieszkać. Gdybym wiedziała, jak to się skończy, nie spieszyłabym się tak z kartkami papieru…