Mieszkałem z Olehem przez 28 lat. Chociaż raczej żyłam w męczarniach. Kiedy byłam młoda, zakochałam się w nim – cóż mogę powiedzieć, był interesującym facetem z dobrej rodziny. Pobraliśmy się, na początku mieszkaliśmy z jego rodzicami, a później dostaliśmy własne mieszkanie. Już wtedy zdałam sobie sprawę, że mój mąż nie jest taki prosty.

Zawsze na wszystko marudził, ale sam nie chciał nic robić. Przez dziesięć lat namawiałam go na naprawy, ale nie mogłam się doczekać, więc w końcu sama zaczęłam tapetować. Później krytykował, że było krzywo i kiepskiej jakości. Ale mieliśmy dwójkę dzieci i szczerze mówiąc, nawet nie myślałam o rozwodzie.

Chociaż czułam się nieszczęśliwa w moim małżeństwie. Dużo pracowałam, zajmowałam się dziećmi, ale bardzo brakowało mi wsparcia Olega. W ogóle nie dbał o edukację dzieci ani o to, gdzie pójdą na uniwersytet.

Zarabiał marne grosze i nie chciał więcej. A jeśli narzekałam na naszą sytuację finansową, natychmiast robił scenę: „To przez ciebie! Nigdy mnie nie wspierałeś! W końcu doprowadziło mnie to do szału. Dzieci były już dorosłe i zdecydowałam: „Mam dość, od teraz każdy jest zdany na siebie. Każdy kupuje sobie jedzenie na własny koszt.” – A co z rachunkami za media? – Dzielimy je po równo. Później oficjalnie się rozwiedziemy. Przyjął to dość radośnie.

Pewnie myślał, że za kilka dni zacznę go prosić o pogodzenie się. Ale wszystko było w porządku. Gotowałam sobie proste posiłki, a on codziennie gotował sobie makaron. Wtedy moja siostra zaprosiła mnie do Włoch, jest tam od 20 lat. Nie zastanawiałam się dwa razy i zgodziłam się. We Włoszech nie było łatwo, ale szczerze mówiąc, czułam się szczęśliwsza. Dużo pracowałem w ciągu dnia, ale miałem dużo odpoczynku w nocy. Stać mnie było na pyszne jedzenie i dobrej jakości ubrania.

Czułem się, jakbym znów był młody. Nawiasem mówiąc, miałam wielu wielbicieli, ale wszystkich trzymałam na dystans. Minęło sześć lat i mój syn postanowił się ożenić. Wróciłam do domu, weszłam do mieszkania i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.

Wszędzie był bałagan, brud, wydawało się, że przez te wszystkie lata nigdy nie było sprzątane. Potem wyszedł Oleg. Był nie do poznania – stary, nieogolony, zaniedbany. Kiedy mnie zobaczył, bardzo się ucieszył. Natychmiast zacząłem sprzątać. Mój były powtarzał radośnie: „Nareszcie wróciłaś! Wyglądasz tak pięknie!

Proszę, nie wyjeżdżaj więcej. Za twoje pieniądze sprawimy, że to miejsce będzie takie piękne i kupimy samochód!” – Co mają z tym wspólnego moje pieniądze? – Cóż, jesteśmy rodziną! Jesteś moją kochaną osobą! Nie rujnuj naszego małżeństwa, proszę! Zaśmiałam mu się w twarz. A potem powiedziałam: „Mówiłeś, że rujnuję ci życie! Że to przeze mnie nie możesz nic zrobić!” Tak bardzo się myliłam! Tak mi przykro! Po prostu nie wracaj! – Mówisz poważnie? Nie, nie mówię!

Powinienem był użyć głowy i postarać się bardziej dla mojej rodziny! Wracał do tego tematu nie raz, prosząc i obiecując, że teraz wszystko będzie inaczej. Ale ja mu nie wierzyłam. Po ślubie syna wróciłam. Teraz Oleg dzwoni i pisze codziennie, błagając, żebym wróciła. Mówi, że beze mnie umrze. Myślisz, że możesz zaufać takiemu człowiekowi? Myślisz, że naprawdę się zmieni?

By admin

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *