Mam teraz 38 lat. Jestem mężatką. Mój mąż i ja mamy dwoje nastoletnich dzieci. Najstarsza córka w tym roku kończy szkołę, syn jest w pierwszej klasie liceum. Pracujemy z mężem, mamy własne mieszkanie. Wszystko było w porządku, dopóki teściowa nie zdecydowała się przejść na emeryturę. Zdecydowała, że teraz syn powinien jej zapewnić dobrobyt i zażądała od Łukasza znacznej kwoty pieniędzy – 2 – óch tysięcy złotych miesięcznie.
– Twoja matka jest bezczelna! Skąd weźmiemy takie pieniądze? Nie jesteśmy bogaci!
Teściowa ma 63 lata. Jej ulubioną rozrywką jest oglądanie niekończących się seriali w telewizji i plotkowanie. Niczego więcej nie robi.
Kiedy się pobraliśmy, byliśmy zmuszeni mieszkać z teściową przez dwa lata. Z przerażeniem wspominam ten czas. To był prawdziwy koszmar. Teściowa ciągle ingerowała we wszystko i nie dawała nam chwili oddechu. Wytrzymywaliśmy to przez długi czas, a potem mocno się posprzeczaliśmy i postanowiliśmy wynająć mieszkanie. Przez dwa lata w ogóle nie miałam z nią kontaktu, potem pogodziłyśmy się, ale nasze relacje nie były nigdy ciepłe i pełna zaufania.
Z mężem poradziliśmy sobie ze wszystkim, sami wychowaliśmy nasze dzieci. Teściową o pomoc prosiliśmy bardzo rzadko, a ona jeszcze rzadziej nam pomagała: ciągle mówiła, że jest bardzo zajęta i ma wiele do zrobienia. Teraz zbieramy pieniądze na edukację naszych dzieci. W końcu musimy im pomóc zdobyć wykształcenie i dać im szansę na normalny start tym życiu. Dopiero kilka lat temu spłaciliśmy kredyt hipoteczny na mieszkanie, ale teraz w domu trzeba zrobić remont. Ogólnie rzecz biorąc, sami naprawdę potrzebujemy pieniędzy.
Nie mam praktycznie kontaktu z teściową. Składamy sobie nawzajem świąteczne życzenia i to wszystko. Interesuje się tylko życiem Łukasza, wnukami, a tym bardziej mną – już nie.
Kiedy teściowa zażądała od syna pieniędzy, byłam zszokowana. W dodatku tak dużej kwoty i to co miesiąc! Przypomniałam mężowi, że mam też rodziców mieszkających na wsi. Ich dochody są również bardzo małe, ale mają sumienie i nie wymagają ode mnie pieniędzy. Rozumieją, że mam rodzinę: dzieci, męża.
Nie mam nic przeciwko pomaganiu rodzicom, ale nie ze szkodą dla mojej rodziny. Zatrudniamy nauczycieli i płacimy za korepetycje dla naszych dzieci i to niemałe kwoty.
Moja teściowa myśli tylko o sobie. Nie obchodzą jej wnuki. Teściowa nigdy nie była dobrą matką dla Łukasza. Chodził tylko na darmowe zajęcia dodatkowe. Prawie go nie wychowywała, bo zajmowała się wyłącznie sobą.
– Nie możesz odmówić matce? Więc znajdź sobie jeszcze jedną pracę, a może nie tylko jedną. Naszym dzieciom nie powinno niczego brakować z powodu Twojej matki. Moi rodzice nie żądają od nas pieniędzy, a Twoja matka tak. W ogóle nie myśli o Tobie, o mnie i naszych dzieciach! Dlatego musisz znaleźć wyjście z tej sytuacji. Nie możesz wpłynąć na swoją matkę, to poszukaj dodatkowej pracy i pieniędzy, które tam zarobisz a potem jej oddasz. Ja nie pozwolę nikomu zabierać pieniędzy przeznaczonych dla moich dzieci! – powiedziałam mężowi.