Mój mąż Zygmunt i ja pobraliśmy się osiem lat temu. Przez pierwszy rok mieszkaliśmy w wynajętym mieszkańcu a następnie wzięliśmy kredyt hipoteczny na własne, wymarzone mieszkanie. To nie był łatwy krok. Chociaż mieliśmy wszystko zaplanowane i staraliśmy się oszczędzać to i tak z wielu rzeczy musieliśmy zrezygnować.
W związku z tym kiedy spłaciliśmy ostatnią ratę kredytu byliśmy ogromnie szczęśliwi. Czuliśmy, że w końcu będziemy mogli odetchnąć z ulgą.
Aby uczcić zakończenie spłaty kredytu i przy okazji urodziny mojego męża postanowiłam zorganizować imprezę dla najbliższych. W końcu już od dawna nie mieliśmy okazji spotkać się wszyscy razem.
Wszystko przygotowałam i zaprosiłam gości. W tym również moją teściową. Nie chciałam aby przyszedł również młodszy brat mojego męża – Tymon z żoną Marią ale wiedziałam, że jak ich nie będzie to nie zjawi się również matka mojego męża. A jej nieobecność sprawiłaby ogromną przykrość Zygmuntowi. Dlatego właśnie ich także poprosiłam o przybycie.
Muszę chyba wyjaśnić dlaczego jestem taka niechętna w stosunku do Tymona i Marii. Tymon to brat mojego męża – jest dobrym facetem ale ma bardzo słaby charakter. Zaczął pracować dość szybko, od razu po ukończeniu studiów. Niedługo potem poznał Marię w której się zakochał. Pobrali się po roku znajomości. Wspólnie wzięli kredyt hipoteczny na mieszkanie, podobnie jak my, z tym, że wynajęli je lokatorom by w ten sposób zarobić na spłatę zadłużenia a sami mieszkali u rodziców Zygmunta i Tymona.
Maria nigdzie nie pracuje, spędza za to mnóstwo czasu ze swoimi koleżankami. Myślę, że może spotykać się także z innymi mężczyznami. Ale to nie jest moja sprawa, to oni tworzą właśnie taką rodzinę i uważałam, że nie powinnam się do tego mieszać jeśli mnie o to nie proszą.
Wszyscy goście przybyli na naszą imprezę o czasie. Chciałam żeby tak było bo zależało mi na zorganizowaniu imprezy niespodzianki, którą mój mąż zapamięta na długie lata. Poszło zgodnie z planem, byłam bardzo zadowolona z przebiegu spotkania. Po dłuższej chwili zasiedliśmy wspólnie przy udekorowanym stole a goście zaczęli nam gratulować i składać życzenia Zygmuntowi. Było nam ogromnie miło aż do momentu gdy głos postanowiła zabrać Maria, do tej pory ciężko mi uwierzyć, że mogła powiedzieć coś takiego:
– Zygmunt! Życzymy Ci wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Bardzo cieszymy się też, że udało się Wam wreszcie spłacić kredyt! Teraz zapewne będziecie mieć dodatkowe pieniądze do dyspozycji więc mam na nie pewien pomysł. Jestem pewna, że będziesz chciał pomóc swojemu bratu i mi. W końcu my nadal spłacamy nasz kredyt i jeszcze całkiem sporo rat przed nami.
Byłam w coraz większym szoku słuchając jej słów. Okazał się, że jednak, że to nie koniec jej wypowiedzi. Maria kontynuowała:
– Liczę, że będziesz płacił naszą ratę kredytu, w końcu wynosi ona tyle samo co wcześniej Wasza! Ja nie pracuję a Tymon nie zarabia zbyt wiele i ciężko nam na to związać koniec z końcem.
Okazało się, że Maria zdecydowała się na pożyczkę w wysokości 250 tysięcy złotych w banku, który pobierał gigantyczne odsetki. Małżeństwo nie radziło sobie ze spłatą tego zadłużenia. Nie było to zbyt rozsądne ale dodatkowo śmiałość kobiety zszokowała wszystkich słuchających.
Myślę, że byłam pierwszą osobą, która się ocknęła.
– W jakim sensie mamy płacić ratę Waszego kredytu? – zapytałam – Nie jesteśmy Ci nic winni, a Twój kredyt hipoteczny to Twój problem a nie nasz. To nie my go wzięliśmy. Przecież nie masz problemów zdrowotnych, Mario. Sama możesz znaleźć sobie pracę by dorobić, a Tymon też mógłby zmienić swoją na inną.
Maria wydawała się oburzona moją postawą:
– Ale dlaczego my mielibyśmy to robić? Przecież Wy oboje pracujecie! Zapłaciliście za siebie to teraz powinniście nam pomóc! Dlaczego myślicie tylko o sobie? Obecnie mama Tymona musi płacić za wszystko ale od przyszłego miesiąca Wy będziecie mogli ją odciążyć! – wykrzyczała Maria pewnym tonem
Tymon po prostu siedział cicho, nie mówiąc ani słowa. Zaczęliśmy z Zygmuntem bronić swoich racji i odmawiać płacenia za ich wydatki. Dlaczego mielibyśmy to robić? Oszczędzaliśmy i ciężko pracowaliśmy od wielu lat. Myśleliśmy, że chociaż teraz, wreszcie zaczniemy normalnie żyć a tu pojawiły się takie wymagania! I to od najbliższych osób!
Wysłuchaliśmy całej wiązanki obelg pod naszym adresem. Całe przemówienie trwało około godziny. Maria krzyczała jacy to jesteśmy chciwi, źli i bez serca skoro nie chcemy pomóc rodzinie. Najgorsze w tym wszystkim było to, że teściowa poparła Marię. Ona też myślała, że będziemy mieli nadprogramowe, zbędne pieniądze, które powinniśmy oddawać im.
Dlaczego mielibyśmy spłacać długi innych ludzi? Zygmunt i ja nie zamierzaliśmy tego robić.
Wkrótce nasi goście rozeszli się do domów. Razem z mężem będziemy doskonale pamiętać ten dzień na resztę życia. Szkoda tylko, że właśnie z takiego powodu.
W tym wszystkim wiem tylko jedno na pewno. Nie spłacimy cudzego kredytu. Niech spłaca go ten, kto go wziął. Niech szukają innych źródeł pieniędzy. Nic im nie jesteśmy winni!