Od wczesnego dzieciństwa wychowywałem się pod opieką dziadków. Mój ojciec, gdy tylko dowiedział się o moim istnieniu, opuścił moją matkę i wyjechał, zostawiając ją samą z małym dzieckiem. Matka, będąc zbyt młoda i przerażona perspektywą samotnego wychowywania dziecka, zostawiła mnie pod opieką dziadków ze strony ojca i też odeszła, by zacząć nowe życie.
Dziadkowie dali mi wszystko, czego potrzebowałem – miłość, wsparcie i pieniądze. Dorastałem, wierząc, że moi dziadkowie to moi prawdziwi rodzice. Nigdy nie czułem braku matki ani ojca, bo wszystko, czego doświadczałem, to bezwarunkowa miłość od nich. Kiedy skończyłem szkołę, poszedłem na studia, a potem zacząłem pracować jako inżynier. Poznałem wspaniałą kobietę, Basię, którą poślubiłem. Teraz mamy dwoje dzieci.
Mój dziadek zmarł kilka lat temu, pozostawiając babcię samą. Od tego czasu staram się pomagać jej jak tylko mogę. Mieszkam niedaleko i regularnie ją odwiedzam, dbam o to, by miała wszystko, czego potrzebuje. Nie szczędzę na niczym, babcia ma regularnie robione badania, wizyty fizjoterapeuty w domu, nawet zatrudniłem ostatnio panią, która przychodzi co dwa dni ugotować świeży obiad.
Niecały miesiąc temu, zupełnie niespodziewanie, zadzwonił do mnie nieznany numer. Odebrałem telefon i usłyszałem głos mężczyzny, który przedstawił się jako mój ojciec.
– Cześć, tu Zbigniew. Dostałem Twój numer od mojej matki. Słyszałem, że dobrze sobie radzisz, masz rodzinę, dom… Będę miał operację, jestem ciężko chory, mam nowotwór. Lekarz powiedział, że musi ktoś mi pomóc. Pomyślałem, że mogę zamieszkać z tobą przez pierwsze miesiące, a później wrócę do swojego życia. Pomógłbyś mi tym bardzo.
Poczułem się jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody. Mężczyzna, który mnie opuścił, teraz prosi mnie o przysługę.
Z początku nie wiedziałem, co powiedzieć. W głowie miałem tysiące myśli.
Rozłączyłem się i od razu zadzwoniłem do babci, by zrozumieć, jak doszło do tego, że ojciec dostał mój numer. Babcia była zmartwiona, myślała, że robi dobrze. Mówiła, że prosił ją, a ona nie potrafiła mu odmówić. Trzeba przyznać, babcia ma miękkie serce, łatwo ją podejść, więc nie mam do niej żalu.
Wczoraj znowu zadzwonił ojciec z tym samym pytaniem. Nawet się nie przywitał, tylko od razu zapytał:
– Namyśliłeś się już? Nie mam czasu tyle czekać.
– Przepraszam, ale nie mam ojca, mam innych rodziców. Otrzymałeś zły numer – i natychmiast się rozłączyłem.
Nie wiem czy zrobiłem dobrze. Mówi się, że rodziców należy zawsze szanować, ale dla mnie ojciec jest obcym człowiekiem. Nie wiedziałem go od tylu lat, a teraz zjawia jak gdyby nigdy nic i prosi o pomoc… Nie ma za grosz honoru.