Zmagam się z moimi uczuciami do zięcia. Jest biologicznym ojcem mojej najmłodszej córki. Wiem, że to droga donikąd, ale jest najlepszą rzeczą, jaka przytrafiła mi się w ciągu ostatnich 10 lat. Nie jestem w stanie kontrolować moich uczuć do niego. Mój były chłopak i ja wprowadziliśmy się do mojego domu sześć lat temu.
Byłam wtedy w czwartym miesiącu ciąży. Nasza działka wyglądała jak opuszczone wysypisko śmieci. Potem odwiedziła nas siostra mojego chłopaka. Powiedziała, że jej chłopak zabierze wszystkie śmieci z podwórka na wysypisko, jeśli wrzucimy je do worków.
Kiedy przyszedł odebrać śmieci, zobaczyłam go po raz pierwszy – był bardzo atrakcyjnym mężczyzną. Teraz ma 32 lata, a mój mąż 27. Kilka miesięcy później napisał do mnie wiadomość. Napisał, że jest we mnie zakochany od pierwszego spotkania. Nie mogłam oprzeć się swoim uczuciom.
Zaczęliśmy umawiać się na potajemne spotkania, które trwają do dziś. Od tego momentu mój związek z mężem gwałtownie się popsuł. Byliśmy wtedy małżeństwem od około roku. A teraz minęły trzy lata od tego incydentu, a nasza komunikacja została zminimalizowana. I wygląda na to, że mojego męża to nie obchodzi.
W przeszłości zaszłam w ciążę, a teraz moja córka ma 4 lata. Mój mąż początkowo nic nie zauważył, ale byłam pewna, że dziecko nie jest jego. Mąż mojej szwagierki od razu dał mi znać, że będzie przy mnie i dziecku, jeśli kiedykolwiek będziemy go potrzebować. Ale oboje rozumiemy, że nasza relacja nie może wykraczać poza to.
Często spotykamy się w rodzinnym gronie, wielokrotnie proponowałam, żebyśmy przestali się spotykać, ale on odmawia. Od dawna nie mam żadnych pozytywnych uczuć do mojego męża, ale jestem między dwoma ogniami.
Chętnie wzięłabym rozwód, ale nie zdecyduję się na ten krok dla dobra moich dzieci, a nie wiem, czy mój kochanek żywi do mnie prawdziwe uczucia. To bardzo skomplikowana historia. Nie wiem, jak to się skończy.