Po trzech latach małżeństwa moje życie legło w gruzach, gdy mąż zmusił mnie do podjęcia lepiej płatnej pracy z powodu trudności finansowych. Zawsze zaspokajałam jego potrzeby, od pracy na pełen etat po samodzielne naprawy w domu, podczas gdy on frywolnie wydawał pieniądze na swoje hobby. Narodziny naszego syna nie zmieniły jego nieodpowiedzialności, pozostał obojętny na rodzicielstwo i potrzeby naszego domu. Mając dość, postanowiłam zrobić sobie przerwę.
Zabierając syna, pojechałam do sanatorium, nie zostawiając mężowi ani grosza, aby pokazać mu cały ciężar jego zaniedbania, zmuszając go do samodzielnego przetrwania. Natłok telefonów, które otrzymywał, w których nazywał mnie bezduszną za pozostawienie go bez środków do życia, tylko wzmocnił moją determinację. Te wakacje pokazały stopień mojego wyczerpania i radość z dbania o siebie – sposób na życie, który przysięgłam kontynuować. Moja nieobecność skłoniła męża do podjęcia pracy w pełnym wymiarze godzin i sprzedaży drogiego sprzętu wędkarskiego, aby zapewnić sobie jedzenie. Chociaż jego telefony w końcu stały się pojednawcze i obiecywały zmiany, byłam pewna siebie.
Podczas naszego pobytu w sanatorium wynajęłam nowe mieszkanie po podjęciu decyzji o rozwodzie. Przekonany, że ludzie rzadko się zmieniają, postanowiłem postawić swoje szczęście i dobre samopoczucie na pierwszym miejscu i wkroczyć w przyszłość, w której będę żył dla siebie, nieobciążony niepotrzebnymi zmartwieniami. Czy uważasz, że postąpiłam słusznie? Może powinnam walczyć o to, by moje dzieci dorastały w pełnej rodzinie?