“Zawsze jeździmy na wakacje we wrześniu – nie ma upałów, tłumów, no i jest taniej. Moja Olivka chodzi już wprawdzie do szkoły, ale do tej pory nigdy nie było to problemem. Właśnie – do tej pory. W tym roku zaczęła czwartą klasę i nagle poczułam się, jakbym dopuszczała się nie wiadomo czego! Kiedy nowa wychowawczyni mojej córki usłyszała, że planujemy wyjazd, w trybie natychmiastowym wezwała mnie do szkoły i zrobiła karczemną awanturę! Że co to za zwyczaje, że szkoła to szkoła, obowiązek ustawowy i tak dalej… Choć na co dzień nie brakuje mi pewności siebie, to tupet tej nauczycielki sprawił, że przez chwilę poczułam się jak przestraszona uczennica! Na szczęście po chwili się otrząsnęłam i powiedziałam jej, co o tym wszystkim myślę. Nie będzie mi jakaś szkoła życia organizować!”

Wychowawczyni córki na mnie naskoczyła!

Podczas spotkania z nową wychowawczynią Olivki usłyszałam wiele niemiłych słów. Ta kobieta śmiała mi sugerować, że jestem niepoważna! Powiedziała, że w lipcu i sierpniu mamy na wakacje wystarczająco dużo czasu i że rodzice dzieci szkolnych tak muszą planować urlop, żeby nie córka czy syn mogli chodzić na lekcje zgodnie z harmonogramem. Mówiła coś o kształtowaniu odpowiedniej postawy, o odpowiedzialności i sumienności. Czy tylko ja mam wrażenie, że chciała mnie obrazić???

Kiedy Olivka chodziła do młodszych klas, nigdy nie było problemu z wyjazdami w dowolnych terminach. Wcale nie ukrywaliśmy przed jej nauczycielką, że jedziemy do Chorwacji czy Włoch. Nigdy mi nawet nie przyszło do głowy kłamać, że niby Olivka jest chora czy coś w tej deseń. Wbrew temu, co sugeruje mi nowa wychowawczyni córki, wychowuję Olivkę na porządnego człowieka!

Wrześniowe wyjazdy zawsze były ok, a tu nagle takie larum!

W poprzednich latach takie tygodniowe czy nawet 10-dniowe nieobecności Olivki nigdy nie odbiły się na jej ocenach – zawsze wszystko ładnie nadrabiała, zresztą wrzesień to nie jest jeszcze czas jakiejś intensywnej nauki. Przecież nie zabieram jej ze szkoły przed klasyfikacją! Ale, jak widać, nowej wychowawczyni nic się nie podoba.

Ta nowa nauczycielka twierdzi, że czwarta klasa to już zupełnie coś innego, że jest dużo nowych przedmiotów, większe wymagania… Ciekawe, czy takie same tyrady sprzedaje rodzicom dzieci, które pół semestru siedzą w domach, bo niby mają katar czy kaszelek. A i takie przypadki znamy!

Cóż, narażę się na niechęć wychowawczyni Olivki, ale w tym roku i tak pojedziemy do Chorwacji. Mamy już wszystko wykupione, urlop z pracy wzięty… Mam tylko nadzieję, że nie będzie robić z tego powodu przykrości mojej córci. A jeśli zacznie, będzie mieć ze mną do czynienia!

By admin

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *