Na starość zostałem sam. Moja żona od dawna nie żyje. Moje dzieci mieszkają osobno i czasami mnie odwiedzają. Chociaż nie są bogate, żyją w harmonii i spokoju.
Po śmierci żony byłem bardzo samotny, więc zdecydowałem się adoptować psa ze schroniska, który wabi się Bax. Teraz jest moim najlepszym przyjacielem.
Moja emerytura jest niewielka, wystarcza tylko na jedzenie i lekarstwa. Mam jednak dodatkowy dochód – zbieram szklane butelki i oddaję je do skupu. Mam z tego trochę pieniędzy. Sąsiedzi już o tym wiedzą, więc sami przynoszą mi butelki.
Na naszym podwórku wszyscy bardzo lubią mojego psiaka. Dlatego razem z butelkami przynoszą kości dla mojego czworonożnego przyjaciela.
W naszym mieście jest fabryka, do której co tydzień wożę butelki. Płacą mi znacznie więcej niż w punkcie zbiórki opakowań szklanych.
Dziś znów miałem dostarczyć butelki do fabryki. Ale pojawił się problem. Mój stary samochód nie chciał odpalić. W końcu odpalił, ale po drodze stanął. Spróbowałem uruchomić go ponownie, udało mi się przejechać połowę drogi. I jakoś tak wyszło, że nie zdążyłem stanąć przed światłami, więc zarysowałem samochód przede mną.
Młody chłopak wysiadł z samochodu, spojrzał na samochód, a następnie zwrócił się do mnie:
– Zostawiłeś okulary w domu czy co? Nie widzisz, jak jedziesz? Kto teraz naprawi mój samochód?- powiedział arogancko.
– Synu, jak mam naprawić tak drogi samochód? Mam niewielką emeryturę…, zapytałem i miałem ochotę zapaść się pod ziemię.
– Nie obchodzi mnie twoja emerytura. Nie zamierzam płacić za twoją nieuwagę – kontynuował.
Akurat wtedy przejeżdżała moja sąsiadka. Zauważyła mój samochód i zatrzymała się. Sąsiadka podeszła do młodego mężczyzny i zaczęła z nim rozmawiać:
– Zostaw dziadka w spokoju. Gdyby twój ojciec był na jego miejscu, czy mówiłbyś wtedy tak bezczelnie?
Wtedy chłopak się zamilkł. Jego oczy natychmiast napełniły się łzami. Okazało się, że jego ojciec zmarł. Przeprosił i wziął mój numer telefonu.
Zwróciłem butelki i byłem już w drodze do domu, gdy zadzwonił do mnie nieznany numer. Był to facet, którego samochód porysowałem rano. Poprosił o mój adres, a godzinę później przyjechał do mojego domu z całą torbą artykułów spożywczych dla mnie i Baxa.
Facet podał mi też numer warsztatu, w którym mieli naprawić mój samochód. Powiedział, że za wszystko zapłaci. Chciałem oddać mu pieniądze za zakupy, ale nie chciał ich przyjąć i dał mi pieniądze na naprawę samochodu.
– Przepraszam za moje zachowanie. Wciąż się tego wstydzę. Jeśli potrzebujesz pomocy, nie wahaj się ze mną skontaktować – powiedział i odjechał.