– I co, synu? Czy ty i Milana podjęliście już decyzję? – zapytała Ałła Michajłowna, robiąc listę zakupów na sylwestrowy stół.
– Będziemy świętować z tobą – odpowiedział Roma. – Milana się zgodziła.- Dobrze. Więc nie będziemy zmieniać tradycji. Będziemy świętować Nowy Rok z całą rodziną – ucieszyła się Ałła.
– Yura i Lera też przyjadą?
– Obiecały. Jeśli nie masz nic przeciwko, zaproszę też ciocię Anyę. Narzekała, że nie ma się z kim spotkać….
– Nie mamy nic przeciwko, oczywiście – uśmiechnął się Roman. Był podekscytowany wakacjami. Roman był szczególnie podekscytowany, że tym razem jego narzeczona będzie z nim. W takim właśnie stanie Milana jechała odwiedzić swoją przyszłą teściową.
Młodzi spotykali się zaledwie trzy miesiące, ale Roman był zakochany i od razu zdał sobie sprawę, że są to prawdziwe uczucia. Dlatego postanowił dość szybko się ożenić.
Ałła Michajłowna nie miała nic przeciwko temu, choć była zaskoczona, że jej syn podjął decyzję w tak krótkim czasie.
– Może powinniście przyjrzeć się sobie dłużej? – zapytała łagodnie.
– Lepszej dziewczyny nie znajdziesz. Milana jest bardzo piękna, zadbana i kobieca. Idealna! – Kiedy jej syn mówił o pannie młodej, jego oczy rozbłysły. Ałła Michajłowna pomyślała, że skoro Roma jest przy niej taki szczęśliwy, to niech będzie tak, jak on chce. Ałła Michajłowna miała nadzieję, że młoda piękność trafi do serca jej syna nie tylko najkrótszą i najłatwiejszą drogą, ale także bardziej dojrzałą – tą, która polegała na umiejętnym stworzeniu i utrzymaniu rodzinnego ogniska. Tak w każdym razie było w przypadku najstarszej synowej, Lery.
Była młoda i prawie nic nie wiedziała, kiedy poślubiła najstarszego syna Ałły Michajłowny, Jurija. Ale jej miłość i pragnienie uszczęśliwienia męża, a także pomoc teściowej pomogły Lerze opanować trudną rolę idealnej żony.
Tak więc Milana, zdaniem Ałły Michajłownej, mogła w końcu „ewoluować” w lepszą wersję kobiety, a jej piękno nigdzie jej nie zniknie.
Milana nie martwiła się. Była pewna, że spodoba się krewnym Romy. Specjalnie kupiła jedwabną sukienkę, która korzystnie podkreślała jej figurę i fantazyjny komplet, którym planowała zaskoczyć pana młodego po oficjalnej części bankietu.
– Kochanie, wybieram buty. Muszę wiedzieć, jaki garnitur będziesz miał na sobie – zapytała.
– Nie założę garnituru. Założę ciepły sweter w renifery i spodnie dresowe. To styl rodzinny.
– Jak mam wybrać buty?
– Jakie buty? Kapcie.
Milana roześmiała się. Myślała, że Roma żartuje i kupiła sandały, które najlepiej pasowały do sukienki. Szczęśliwa panna młoda wiedziała, że jej narzeczony ma bogatą rodzinę, mieszkanie w centrum… i zakładała, że będą świętować Nowy Rok z „ostrygami i czarnym kawiorem”.
Ale kiedy Roman przyjechał po nią 31 grudnia w sportowej kurtce i czapce narciarskiej, Milana była zaskoczona.
Roman był również bardzo zaskoczony, gdy Milana wsiadła do samochodu w cienkim futrze i szpilkach.
– Dlaczego nie założysz czapki?
– Nie chcę zepsuć sobie włosów. Wyglądasz, jakbyś była z lasu.
– Nie jestem z lasu, jadę do lasu.
Milana znów się roześmiała. Znała Romana jako żartownisia. Uwielbiał psikusy i często nabijał się z ich wspólnych znajomych.
– Na pewno nie potrzebujesz czegoś cieplejszego? Zostajemy na noc, potrzebujesz ubrania na zmianę?
– Wiesz, że wolę spać bez dodatkowych rzeczy – Milana uśmiechnęła się uwodzicielsko do Romana, a ten wzruszył ramionami i poszedł.
– Chyba oddalamy się od centrum… chciałbyś się gdzieś zatrzymać? – Milana zaniepokoiła się.
– A nie mówiłam? Brat prosił, żebym odebrał jego i żonę.
– Ah… w porządku.
Milana ćwierkała coś, gdy Roman prowadził samochód drogą. Trzydzieści minut później rzeczywiście spotkali Yurę i Lerę. Roman pomógł załadować bagaże. W przeciwieństwie do młodszego brata, starszy kupił artykuły spożywcze, a jego żona przygotowała sałatki na świąteczny stół.
– Jak się czujesz? – zapytała Yura.
– Świetnie – uśmiechnął się Roman.
– Cześć, Milana. Nie za lekko się ubrałaś? Jest mroźno… – Lera zwróciła uwagę na swoją przyszłą synową. A ta z kolei zauważyła, że Lera zamierza świętować Nowy Rok w spodniach narciarskich i czapce.
„Podobno po ślubie wszystkie kobiety się relaksują. Bez włosów, bez makijażu… a potem zastanawiają się, dlaczego mężowie odchodzą od takich żon” – pomyślała Milana. Ale nie powiedziała tego na głos.
– Postanowiłam ubrać się odświętnie. W końcu to Sylwester” – powiedziała. – Czy w domu Ałły Michajłowny jest zimno?
– Jest ciepło. Mama powiedziała, że nastawi bojler.
– Wtedy nie będzie żadnych problemów.
Milana przypomniała sobie, że nie opublikowała zdjęcia w sieciach społecznościowych i przez chwilę skupiła uwagę na telefonie. Gdy podniosła wzrok i wyjrzała przez okno, zauważyła samochód wyjeżdżający ze znajomego podjazdu.
– Odbieramy kogoś jeszcze? – Zmarszczyła brwi.
– Nie…
– To dokąd nas zabierasz! Długo już podróżujemy…
– Zgadza się. Mamy jakieś dwie godziny do odlotu – Roman pokazał Milanie ekran nawigatora, a ona aż sapnęła.
– Nie rozumiem… nie jedziemy do twojej matki?
– Jej mieszkania, zgadza się.
– Jej mieszkanie było w centrum. A może coś mi umknęło?
– Milan, spędzamy sylwestra na wsi. W naszym domu. Rom, nie powiedziałeś swojej dziewczynie? – Yura zagwizdał.
– Mówiłem ci… – Roman był zdezorientowany.
– Nie – upierała się Milana.
– Musiałeś źle zrozumieć.
– Oczywiście, że zawsze się mylę. – Milana była zirytowana. – A gdzie jest ten twój dom?
– W sosnowym lesie. To piękne miejsce, mówiłam ci.
– Dlaczego wszyscy jesteście tak dziwnie ubrani?
– Milana, bez urazy, ale to ty jesteś dziwnie ubrana w tym przypadku. Jesteśmy ubrani stosownie do pogody – odpowiedział Yura, ale Roman spojrzał na niego i przestał mówić.
– Nie martw się, to miły, ciepły i przytulny dom – uspokoiła go Lera.
– Chcieliśmy świętować Nowy Rok w rodzinnym gronie – Roman wziął ją za rękę
– Rozumiem, ale trzeba było mnie uprzedzić.
– Dobrze, przepraszam – Romanowi łatwiej było przyznać się do „winy”, żeby nie kłócić się z Milaną. Pamiętał dokładnie, co opowiadał jej o rodzinnej tradycji, o pięknym lesie i o łyżwach, na których jeździli nad samym jeziorem niedaleko domu. Wydawało mu się, że Milana słucha, ale najprawdopodobniej dziewczyna była w tym momencie zajęta swoim telefonem. Milana często miała głowę w chmurach i wydawało się, że jej głównym celem było zrobienie jak największej liczby zdjęć w ciągu dnia i udostępnienie ich w mediach społecznościowych.
W tej chwili Milana robiła milionowe zdjęcie swojej twarzy. Lubiła robić zdjęcia we wnętrzu zagranicznego samochodu Romana.
– Dobra, jeśli w domu jest ciepło i mogę tam chodzić w szpilkach, to się zgadzam. Dla twojego dobra, Roman – Milana ponownie uśmiechnęła się do narzeczonego i oprzytomniała.
Resztę drogi przejechali w milczeniu.
Ałła Michajłowna już czekała na swoich synów.
– Idę po łopatę – powiedział Jura. Zwykle razem z Romką czyścili ścieżki w ogrodzie, żeby było wygodnie chodzić. Ale tym razem Milana nie pozwoliła Romce odejść.
– Co ja bez ciebie zrobię! Chodźmy do środka.
– Może mama potrzebuje pomocy… – podpowiedziała Romka, ale Milana nie zrozumiała aluzji. W przeciwieństwie do Lery, która poszła prosto do kuchni, Milana chwyciła Romę i kazała mu robić zdjęcia panny młodej we wszystkich „miejscach”. I przy kominku, i przy ozdobnej choince, a nawet na starym fotelu.
– Nie jest to oczywiście świetne… ale wystarczy.
– Nie podoba ci się tutaj? – Roman był zdenerwowany.
– Po prostu nie zdawałem sobie sprawy, że bogata rodzina ma taki skromny domek.
– Po pierwsze, nie jesteśmy aż tak bogaci – odparł Roman – a po drugie, tata zbudował ten dom. Niczego tu specjalnie nie zmienialiśmy. Meble były wybierane z miłością. Nowe nie miałyby tyle duszy.
Milana wzruszyła ramionami. Dom był dobry, ale nie wyglądał jak ten ze zdjęcia, co zaniepokoiło dziewczynę.
Zrobiła jeszcze kilka zdjęć i postanowiła opublikować je w mediach społecznościowych, ale okazało się, że jej mobilny internet nie działa.
– Czy masz wi-fi?
– W zeszłym tygodniu był duży huragan i doszło do wypadku. W miasteczku dopiero niedawno przywrócono zasilanie, ale nie ma sieci” – poinformowała ją Lera, gdy przebiegała obok.
– Czy to żart?! Jak mam to opublikować?
– Pamiętasz naszą rozmowę o spędzaniu więcej czasu w prawdziwym świecie? Nazwałem to też „cyfrowym detoksem” – Roman próbował uspokoić narzeczoną, ale Milana postradała zmysły.
– Nie dość, że przywiózł mnie w tak odległe miejsce, to jeszcze zostawił bez łączności!
– Rom, mama chce, żebym pomogła przy cięciu – powiedziała Lera, biegnąc z powrotem.
– Dobra, teraz… – rzucił spojrzenie w stronę Milany.
– Ja nic nie będę robił! Mam świeży manicure – Milana uniosła dłoń, powstrzymując Romana.
– Dobrze, usiądź obok mnie. A ja pomogę mamie.
Poszli do kuchni, a Milana przez chwilę robiła zadowoloną minę. Nie chciała psuć wrażenia, jakie na sobie zrobiła. Usiadła na krześle i ładnie trzepotała rzęsami, podczas gdy pozostałe panie przygotowywały smakołyki. Wkrótce wszystko było gotowe.
– Teraz idziemy się umyć. Ty udekorujesz stół. Możesz położyć obrus na stole? – Ałła Michajłowna zapytała Milanę.
– Nie wiem.
– Pomogę ci, – Roma nie opuścił swojej oblubienicy nawet tutaj. Rozłożył obrus, rozłożył talerze i ustawił kieliszki …
– Nie masz może kieliszków do martini?
– Erm… – Roman zawahał się.
– Kieliszki są w szufladzie. Przyniosłeś sam napój?
Roman potrząsnął głową. Zupełnie zapomniał, że Milana była wybredna, jeśli chodzi o drinki.
– Co, mówisz, że nie ma czego nalać? – Milana spojrzała na narzeczonego z niezadowoleniem. – A co z sokiem ananasowym? Nie mów, że ty też nie przyniosłeś?
– Przynieśliśmy sok pomarańczowy, wiśniowy i pomidorowy. Dobraliśmy je do naszych gustów – odparła Lera.
– Co mam pić w takim razie?
– Rom, może jest coś w sklepie?
– Nasz sklep jest zamknięty 31 grudnia o 21:00.
– Idź i się dowiedz! – nalegała Milana. Roman musiał pobiec na drugi koniec wioski, ale tam oczywiście było zamknięte.
W końcu wrócił z pustymi rękami. Milana nie mogła dłużej powstrzymywać swojego niezadowolenia.
– Chodźmy do normalnego sklepu. Nie chcę siedzieć przy stole z pustą szklanką! Nie dość, że to sałatki z majonezem, to jeszcze nie będę mogła się napić!
– Kochanie, najbliższy duży sklep jest dopiero za 30 minut. Droga jest zaśnieżona, możemy nie zdążyć na imprezę.
– I tak nie mam ochoty na imprezę! Nie o to mi chodziło! Mieliśmy świętować w centrum miasta, a potem iść do klubu!
– Zdecydowaliśmy, że pójdziemy do klubu w nocy z pierwszej na drugą.
– W noc pierwszego! – Milana kłóciła się.
– Chłopaki, nie kłóćcie się. Przecież jest sylwester. To się zdarza raz w roku. A kluby działają cały czas – próbował przekonać Milanę Yura, ale ta nie słuchała.
– W mieście fajerwerki, zabawa, muzyka… a tu co? Niebieskie światło w telewizji?!
– Mamy fajerwerki. Nie kupowaliśmy fajerwerków od śmierci taty.
– Zabierz mnie do miasta”, w końcu spanikowała.
– Dokąd?! – zapytał Roman
– Do miasta. Zmieniłem zdanie co do spędzania Sylwestra tutaj.
Milana założyła futro i wyszła na zewnątrz, spodziewając się, że Roman pójdzie za nią. Ale z jakiegoś powodu młody mężczyzna nie poszedł.
W rezultacie Milana zmarzła i musiała wrócić.
– Co się stało? Dlaczego nie przy stole? – Ałła Michajłowna zmarszczyła brwi. Spodziewała się przyjaznej świątecznej atmosfery w salonie. Ale przy stole siedział tylko Jura. Lera poszła po sałatki, a Roma patrzył przez okno z rękami skrzyżowanymi na piersi. – Co się stało?!
– Na tym odludziu nie można nawet wezwać taksówki! Roman! Zrób coś! – warknęła Milana. Skupiła się na swojej złości i nie usłyszała pytania potencjalnej teściowej.
– Mogę udostępnić internet. Mam dobre połączenie. Roma, czy byłabyś tak miła i zadzwoniła po taksówkę dla Milany? Jeśli chcesz, możesz pojechać z nią – powiedziała Ałła Michajłowna.
– Nie, mamo. Zostanę tutaj. Nie złamię tradycji. – powiedziała Roma.
– A co ze mną?! Czy głupie stare tradycje są ważniejsze ode mnie?!
– Łatwiej jest znaleźć inną dziewczynę niż zmieniać rodzinne tradycje”, powiedział Roma. Zadzwonił po taksówkę i w momencie, gdy rozległy się dzwonki, wysłał Milanę za drzwi.
Nigdy więcej nie rozmawiali. W następnym roku Roman przyprowadził inną, bardziej lojalną dziewczynę, którą wkrótce poślubił.


