“Kira i tajemnica wielkiego brzucha”
– Proszę pani, co się dzieje z córką? – zapytała pielęgniarka, gdy mama Kiry wpadła na izbę przyjęć, łapiąc oddech i trzymając za rękę swoją córkę.
– Nie wiem! Ma taki brzuch… ogromny… A w nocy zaczęła krzyczeć z bólu! Myślałam, że to gazy… albo coś z jedzenia… – łzy ciekły jej po policzkach.
Kira, 12 lat, ledwo stała na nogach. Była chuda jak patyczek, ale brzuch miała jakby połknęła piłkę plażową. Oczy szeroko otwarte, sine usta, ledwo mówiła. Od razu przewieźli ją na noszach na salę obserwacyjną.
Lekarze spojrzeli po sobie. Na początku podejrzewali zapalenie wyrostka, może torbiel, może jakiś guz. Ale kiedy zrobili USG… zapadła cisza.
– To niemożliwe… – szepnął młody rezydent. – Tam jest pełno płynu. Ale nie krwi, nie ropy… To coś innego.
Wzywano kolejnych specjalistów – gastrologa, onkologa, infekcjologa. Wszyscy patrzyli w ekran jak zahipnotyzowani. Kira patrzyła na sufit, z trudem łapiąc powietrze.
W końcu diagnoza: chylous ascites – inaczej: obrzęknięta chłonka jelitowa. Niezwykle rzadka choroba, w której uszkodzone naczynia limfatyczne w jamie brzusznej zaczynają przeciekać. Zamiast normalnie wchłaniać tłuszcze i płyny, wszystko się gromadzi. Miesiącami. Latami.
Mama Kiry była zdruzgotana. – Ale… ale ona tylko czasem mówiła, że boli ją brzuch. Myślałam, że to cola… chipsy… Nie wiedziałam, że to coś poważnego!
Lekarze zaczęli działać. Najpierw dren, żeby odciągnąć płyn – ponad 4 litry białawego, mlecznego płynu wypłynęło z małego ciała dziewczynki. Potem dieta specjalistyczna, bogata w średniołańcuchowe kwasy tłuszczowe. Żadnych tłustych potraw, żadnych fast-foodów. Tylko to, co nie obciąży układu limfatycznego.
Kira przez pierwsze dni leżała bez ruchu. Ale gdy brzuch zaczął maleć, pojawił się uśmiech – delikatny, cichy, prawdziwy.
– Wie pani… – powiedział starszy lekarz do mamy – gdyby pani nie przyjechała tej nocy, jej narządy mogłyby przestać działać. Ona przez lata walczyła z bólem sama.
Mama Kiry rozpłakała się znowu. – Ona zawsze mówiła: „To nic, mamo. To przejdzie.” Myślałam, że taka dzielna… Ale ona po prostu nie chciała mnie martwić.
Po dwóch tygodniach w szpitalu Kira już siedziała na łóżku, czytała książkę i śmiała się z pielęgniarką. Brzuch prawie wrócił do normy. Lekarze obiecali, że z odpowiednim leczeniem i dietą może żyć zupełnie normalnie.
Na pożegnanie, ordynator podał jej rękę.
– Kira, jesteś dzielniejsza niż niejedna dorosła kobieta. Ale pamiętaj – bohaterowie też czasem potrzebują pomocy. Nie bój się prosić.
Uśmiechnęła się nieśmiało i kiwnęła głową. W jej oczach nie było już bólu – tylko spokój. I cichy płomyk nadziei, który już nie gasł.


