Emma zamarła. Spojrzała na drugą połowę łóżka — i to, co zobaczyła, wprawiło ją w osłupienie. Leżał tam… Sebastian. Młodszy brat Arthura. Spał spokojnie, w dresie i t-shircie, jakby absolutnie nic dziwnego się nie wydarzyło.
— Co ty tu robisz?! — szepnęła, przesuwając się w stronę wezgłowia.
Sebastian zerwał się na łokciu, przetarł oczy i spojrzał zdziwiony.
— Ja? Spałem… To nie jest pokój gościnny?
— Nie! To moja sypialnia!
Sebastian jęknął. — O nie… To chyba ciocia Helenka wskazała mi złą sypialnię… Po weselu wszyscy byli zmęczeni, a było ciemno… Przepraszam, serio. Nic się nie stało, prawda?
Emma westchnęła i tylko machnęła ręką. Zbiegła na dół — wciąż w szlafroku — prosto do salonu, gdzie przy kominku siedział Robert Friedrich z filiżanką espresso.
— Dobrze, że przyszłaś. Rodzina Friedrichów nie leniuchuje — u nas dzień zaczyna się o siódmej.
Emma zmrużyła oczy. — Zauważyłam…
— Dziś jedziemy do naszej winnicy. Chcę zobaczyć, z kim mój syn się ożenił. W tej rodzinie żony nie są tylko żonami — są częścią dziedzictwa.
— A jeśli nie chcę być częścią dziedzictwa?
Robert uśmiechnął się nieoczekiwanie ciepło. — To będzie twoja decyzja. Ale mam przeczucie, że ci się spodoba.
Tego dnia Emma poznała nie tylko winnicę, ale też pracowników, sekretarkę Roberta, a nawet jego psa, który towarzyszył im przez cały dzień. Pod koniec, znużona, ale ciekawa, usiadła obok teścia przy stole. Ten wyjął klucz i podał jej go.
— To do twojego biura. Stworzyliśmy je specjalnie na wypadek, gdybyś jednak chciała spróbować swoich sił. Proponuję, żebyś zaprojektowała własny program turystyki winiarskiej. Jeśli ci się uda, wprowadzimy go w życie.
Emma spojrzała na klucz, potem na Arthura, który właśnie wszedł, roześmiany.
— Słyszałem o poranku. Witaj w rodzinie, — powiedział, całując ją w czoło.
Mimo absurdalnego początku dnia, Emma poczuła coś niespodziewanego: spokój. Jakby ten świat, choć pełen dziwactw, miał dla niej miejsce.
W kolejnych tygodniach Emma zaczęła projektować autorski plan dla turystów: warsztaty, degustacje, weekendy z winem. Pomysły się mnożyły, a zespół zaczął je wdrażać. Wkrótce winnica zaczęła przyciągać gości z całego kraju.
Rok później Emma prowadziła własny dział marketingu. Miała reputację osoby, która „zrobiła porządek z Friedrichami”, a nawet Robert zaczął ją przedstawiać jako „naszą głowę do nowoczesności”.
Pewnego wieczoru, kiedy słońce zachodziło nad winoroślami, Emma trzymała na kolanach swojego synka, a Arthur z dumą opowiadał przyjaciołom historię „tej dziwnej porannej pobudki”.
Emma się śmiała. — To był najdziwniejszy poranek mojego życia… i początek wszystkiego.


